Sondaże PiS-u spadają, a partia pozostaje w kryzysie. W najnowszym sondażu IBRiS dla „Onetu” Koalicja Obywatelska zdobywa 31,5 proc. poparcia. To więcej o 1 pkt proc. w porównaniu z poprzednim pomiarem. Głos na Prawo i Sprawiedliwość deklaruje 27,6 proc. uczestników sondażu. To najgorszy wynik partii od 10 lat. Na trzecim miejscu umacnia się Konfederacja z wynikiem 14,1 proc. (bez zmian). Niespodzianką może być Konfederacja Korony Polskiej, która plasuje się na czwartej pozycji z poparciem 7,3 proc. Lewica spada na piąte miejsce z 7 proc. i jest ostatnią partią, której sondaż daje miejsca w Sejmie. Wcześniejszy, październikowy sondaż CBOS-u też nie był łaskawy dla PiS-u. Według niego KO może liczyć na poparcie 28,4 proc. badanych; PiS popiera 23,6 proc. ankietowanych.

- Widać wyraźny odpływ wyborców PiS w kierunku partii Grzegorza Brauna. To z nim powinniśmy rywalizować o elektorat – uważa polityk, który jest stronnikiem Przemysława Czarnka. I właśnie ta strategia jest realizowana przez PiS od czerwca, kiedy wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki. Badania pokazują jednak, że jest przeciwskuteczna.

Maślarze kontra ludzie Morawieckiego

– Powinniśmy korzystać na zwycięstwie naszego kandydata. Zamiast tego sukcesywnie tracimy wyborców. Wszystko przez to, że PiS, przyjmując do siebie Suwerenną Polskę, przybrała jej wizerunek. O strategii PiS decyduje teraz Przemysław Czarnek, Patryk Jaki, Jacek Sasin i Tobiasz Bocheński, tzw. frakcja maślarzy – skarży się znany polityk PiS. I zdradza, że pomysłodawcą Deklaracji Polskiej była właśnie ta grupa posłów. Dokument zawierał 10 postulatów dot. polityki gospodarczej, zagranicznej czy społecznej. Ogłaszając „Deklarację Polską” w lipcu, Jarosław Kaczyński twierdził, że należy wyjaśnić wszystkie "podziały, które siedzą w tej chwili w Polsce". Z tego powodu - mówił - PiS przestawia deklarację, która jest także "propozycją skierowaną przede wszystkim do Konfederacji, ale także później do innych ugrupowań społecznych czy mniejszych ugrupowań politycznych, by to po prostu podpisały". Dokument stał się zarzewiem konfliktu między PiS-em i Konfederacją, której liderzy odmówili podpisania „Deklaracji Polskiej”. Polityk z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego twierdzi, że twardy nurt przyjęty przez nowopowstałą frakcję nie służy partii. – Każda kolejna konferencja zaczyna się od tematu rozliczeń i migracji. A we wszystkich badaniach wychodzi, że poza twardym elektoratem Polaków obie sprawy dziś nie obchodzą. Dużej migracji w Polsce nie ma, bo Tusk uspokoił sytuację. Poza tym mówienie publiczne o tym, to woda na młyn dla Konfederacji, która wypomina nam wpuszczanie imigrantów – mówi nasz rozmówca. Przeciwna strona w PiS uważa, że temat migracji jest kłopotliwy dla partii przez Mateusza Morawieckiego. – To Morawiecki stoi za często niepopularnymi decyzjami rządu i to ona ciągnie partię w dół. Za jego czasów była afera wizowa z nielegalnymi migrantami. Sprawa do nas przylgnęła – mówi polityk wspierający frakcję z Przemysławem Czarnkiem na czele. Rzeczywiście, afera wizowa w końcówce kampanii mogła być powodem, przez który partia zanotowała spadek sondażowy i ostatecznie nie rządzi. Choć trudno na arenie międzynarodowej zarzucić byłemu premierowi prowadzenie polityki sprzyjającej napływowi migrantów do Polski.

Mateusz Morawiecki, jako szef rządu, sprzeciwiał się unijnym propozycjom przymusowej relokacji migrantów, stosując prawo weta na szczytach UE. Zaproponował alternatywny polski plan "Europa bezpiecznych granic", który zakładał m.in. wzmocnienie ochrony granic zewnętrznych Unii, ograniczenie świadczeń socjalnych dla niektórych migrantów oraz walkę z przemytnikami ludzi.

Wojna frakcji PiS

Wojna między frakcją złośliwie nazywaną przez ludzi Mateusza Morawieckiego „maślarzami”, a frakcją Morawieckiego jest coraz bardziej widoczna. Ostatnio media obiegła informacja, że były premier został wykreślony z prac programowych cyklu spotkań "Myśląc Polska: Alternatywa 2.0". Ostatecznie Mateusz Morawiecki zrezygnował z panelu m.in. z Przemysławem Czarnkiem na temat dezinformacji rządu. Polityk z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego opowiada nam o kulisach rozgrywek dotyczących przygotowywanego programu. – Jaki z Sasinem, Czarnkiem i Bocheńskim poszli z papierem dotyczącym prac programowych cyklu spotkań „Myśląc Polska” do Kaczyńskiego. Ten nawet na to nie spojrzał, bo zespołów programowych w PiS jest kilka i podpisał. Potem okazało się, że sympatyczni koledzy wykluczyli z pracy nad programem Morawieckiego. A ten poszedł na przesilenie i je wygrał, bo prezesowi zachowanie „maślarzy” się nie spodobało – twierdzi znany polityk PiS. Jego zdaniem zaostrzona walka frakcyjna wynika z decyzji prezesa na temat składu rządu PiS, jeśli partia wygra wybory.

Według informacji „Dziennika Gazety Prawnej” zaraz po wyborach prezydenckich prezes PiS w wąskim gronie najbliższych współpracowników miał ogłosić, że kandydatem na premiera będzie Mateusz Morawiecki. Swoją decyzję miał argumentować w taki sposób: - Najważniejsze, że zna się na gospodarce -. – Zaraz potem zaczęła się wewnętrzna wojna – mówi współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.