Londyn przedstawi dzisiaj szczegółowe propozycje przepisów dotyczących przyszłości obywateli UE w Wielkiej Brytanii.
Dokument ma zawierać propozycje konkretnych rozwiązań, jakie będą regulowały status obywateli Unii Europejskiej w Zjednoczonym Królestwie. Dokumentu nie należy jednak traktować jako finalnego zestawu reguł. Kwestia wzajemnego uznania praw obywateli UE w UK oraz UK w UE będzie bowiem jeszcze przedmiotem negocjacji. Nad brytyjską propozycją pochylą się unijni negocjatorzy podczas kolejnej rundy rozmów Brukseli z Londynem zaplanowanej na 10 lipca. Wcześniej dowiemy się, co myślą o nich unijni liderzy.
Dziś zostaną uściślone zapowiedzi premier Theresy May, jakie padły w czwartek podczas szczytu w Brukseli. Szefowa brytyjskiego rządu zapowiedziała, że każdy obywatel UE przebywający na Wyspach minimum pięć lat będzie mógł się ubiegać o specjalny, nowy status osoby osiedlonej, który zagwarantuje dożywotnie prawo dostępu do opieki zdrowotnej, edukacji, świadczeń socjalnych i emerytalnych. Kluczowa jest data graniczna, która jeszcze nie została wyznaczona. Wszyscy, którzy do tego momentu mieszkali w Królestwie pięć lat, będą mogli automatycznie zgłosić się po status osoby osiedlonej. Ci, których pobyt w tym dniu będzie krótszy, będą mogli zostać do czasu, aż nabędą prawo do ubiegania się o nowy status. Natomiast dla osób, które pokonają kanał La Manche po tej dacie, przewidywany jest okres łaski, prawdopodobnie dwa lata, w trakcie których będą musieli uporządkować swój status prawny – a więc na przykład zdobyć pozwolenie na pracę.
Datą graniczną musi być dzień między oficjalnym uruchomieniem procedury z art. 50 traktatu o UE a brexitem, czyli między 29 marca 2017 r. a 29 marca 2019 r. Po wyjściu ze Wspólnoty jej obywateli będą obowiązywały na Wyspach przepisy o imigracji. Na razie nie wiadomo, jakie rozwiązania w tym zakresie planuje Londyn.
Czwartkowa zapowiedź premier May budzi jednak wątpliwości, nawet w swym szczątkowym kształcie. Obecnie po pięciu latach spędzonych na Wyspach osoby z UE mogą wystąpić o prawo do stałego pobytu, a po sześciu (czyli 12 miesięcy od uzyskania prawa stałego pobytu) mogą ubiegać się o obywatelstwo. Nie wiadomo więc, czy status osoby osiedlonej będzie się różnił od prawa stałego pobytu. Enigmatyczne wydaje się również, że szefowa rządu zamiast po prostu powiedzieć, że Londyn uzna wszystkie (lub większość) prawa przyjezdnych z UE, konsekwentnie wymieniała „opiekę zdrowotną, edukację, świadczenia socjalne i emerytalne”.
Brytyjska propozycja została przyjęta przez unijnych przywódców chłodno. Zwłaszcza że Komisja Europejska przedstawiła już własną, hojną propozycję w tym zakresie, regulującą status 1,2 mln Brytyjczyków przebywających obecnie na kontynencie. Została ona skonsultowana z rządami wszystkich państw członkowskich, a nawet Brytyjczykami mieszkającymi po tej stronie kanału. Zgodnie z nią zachowają oni swobodę przemieszczania się po Wspólnocie, będą więc mogli spokojnie zmieniać kraj, w którym pracują lub przebywają na emeryturze. Będą mogli również ubiegać się o prawo stałego pobytu po pięciu latach spędzonych poza Wielką Brytanią non stop, a później także o obywatelstwo.
Dokument brytyjskiego rządu wyczekiwany jest z niecierpliwością, bowiem wiele kwestii między Londynem a Brukselą pozostaje spornych. Strona brytyjska chciałaby, żeby dniem granicznym była data uruchomienia procedury wyjścia z UE; z kolei strona unijna jest zdania, że to niemożliwe, i naciska, aby data graniczna zbiegła się jednak z dniem opuszczenia UE przez Brytyjczyków.
Problematyczne będą również rozmowy na temat możliwości ściągania rodzin, gdyż unijne przepisy w tym zakresie sprawiają, że ściągnięcie np. małżonka spoza UE jest relatywnie proste, a według brytyjskich przepisów już niekoniecznie.
Londyn nie chce się też zgodzić, aby nad respektowaniem praw obywateli UE w Wielkiej Brytanii czuwał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Brytyjska premier jest zdania, że z powodzeniem poradzą sobie z tym brytyjskie sądy. Unia może się do tego przychylić, zwłaszcza że system sądowniczy w UK działa bez zarzutu. A Brytyjczycy nigdy nie byli szczególnie przychylni idei, żeby nad ich sądami było jeszcze jakieś inne zwierzchnie ciało.