Prokuratura Okręgowa w Krakowie, prowadząca śledztwo w sprawie wypadku z udziałem premier Beaty Szydło, nie będzie komentowała doniesień medialnych dotyczących czynności dowodowych oraz czynionych na ich podstawie ustaleń – poinformowała we wtorek prokuratura.

Radio RMF poinformowało we wtorek, że udało się odczytać dane z rejestratorów obu aut jadących w kolumnie przed i za limuzyną premier Beaty Szydło i że prędkość, z jaką poruszała się rządowa kolumna, będzie ustalana nie poprzez zapisy z rejestratorów samochodów, ale dzięki analizie monitoringu z co najmniej 12 kamer, które zarejestrowały przejazd. Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że limuzyna premier tuż przed kolizją mogła gnać po ulicach Oświęcimia z prędkością nawet 90 km na godzinę.

Prokuratura opublikowała we wtorek komunikat, w którym odcięła się od spekulacji medialnych i poinformowała o potrzebie przeprowadzenia wszystkich czynności dowodowych przed sporządzeniem kompleksowej opinii.

Jak podano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej prokuratury, wszelkie dane pozyskane przez biegłych są obecnie przedmiotem opiniowania. Podano również, że podstawą kompleksowej opinii rekonstrukcyjnej będzie m.in. to, co wynika z analizy danych rejestratorów pojazdów kolumny rządowej, zapisów monitoringów, a także z zeznań świadków i wyjaśnień podejrzanego.

Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. Poszkodowana została premier, szef jej ochrony, lżejsze obrażenia miał kierowca audi.

14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podaje treści jego wyjaśnień. (PAP)