Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz miał prawo używać samochodu służbowego do podróży do Torunia i do Warszawy, ale zabrakło umiaru - tak b. szef MSZ Radosław Sikorski ocenił w czwartek sprawę wypadku w Lubiczu k. Torunia z udziałem szefa MON.

Sikorski powiedział w TVN24, że w sprawie osób ochranianych jest w Polsce bardzo dużo hipokryzji. "Panuje przekonanie, że osoba ochraniana powinna używać samochodu służbowego tylko do służbowych, państwowych zadań. A tak się nie da, jest się osobą ochranianą przez 24 godziny na dobę, a więc także wtedy, gdy jedzie się do fryzjera czy po zakupy" - zaznaczył Sikorski.

"Minister miał prawo używać samochodu, tylko jak we wszystkim - trzeba zachować umiar. I tego, jak zwykle u ministra Macierewicza zabrakło" - ocenił b. minister.

Jego zdaniem, nie będzie żadnych konsekwencji wobec Macierewicza w związku z tym wypadkiem.

"Antoni Macierewicz jest drugą osobą w państwie, jest +papieżem religii smoleńskiej+, jest autorem kłamstwa smoleńskiego. I dopóki PiS w jakiś sposób nie wytłumaczył swoim wyznawcom, dlaczego nie może znaleźć dowodów na zamach smoleński, Antoni Macierewicz jest bezpieczny" - powiedział Sikorski.

Jak podkreślił, Macierewicz jest tym politykiem PiS-u, który "byłby w stanie stworzyć konkurencyjną formację". "Dlatego jestem przekonany, że jak zwykle rozejdzie się po kościach" - ocenił.

W środę w Lubiczu k. Torunia zderzyło się osiem pojazdów, w tym dwa należące do Żandarmerii Wojskowej. W jednym z samochodów jechał szef MON, nic mu się nie stało. Macierewicz, który wracał z sympozjum "Oblicza dumy Polaków", zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, przesiadł się do innego samochodu i wrócił do Warszawy. W środę wieczorem wziął udział w gali przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika "wSieci".

Sikorski był także pytany o odejścia z polskiej armii generałów i innych wojskowych za kadencji Macierewicza jako szefa MON.

"Ludzie są pomiatani, odmawia im się zwyczajowego ceremoniału wojskowego, cywilny minister ma olbrzymią władzę, ale ma też obowiązki - szacunek dla munduru, szacunek dla tradycji wojskowych, dla honoru oficerskiego i z tego, co słyszę, tego po prostu nie ma. Tracimy dowódców, w których państwo zainwestowało olbrzymie środki" - podkreślił Sikorski, który był szefem MON w latach 2005-2007.

"Odchodzą po cichu, tak jak zawodowi żołnierze, bez buntu, ale z olbrzymią stratą dla wojska i dla społeczeństwa" - zauważył.

Sikorski przekonywał, że "faktyczne zdolności obronne Wojska Polskiego spadają, a nie rosną". "Nie wypełnia swojej konstytucyjnej roli zwierzchnik sił zbrojnych - prezydent, który ma szczególną odpowiedzialność za opiekę nad wojskiem. Prezydent powinien powstrzymać tę dewastację wojska, która ma miejsce" - stwierdził. (PAP)