W Ełku służby stanęły na wysokości zadania; rząd nie bagatelizuje tych wydarzeń, ani innych incydentów na tle rasistowskim - zapewnił wiceszef MS Michał Wójcik . Politycy PO, PSL i Nowoczesnej ocenili, że rząd pobłaża takim incydentom i chce przypodobać się skrajnie prawicowemu elektoratowi.

Wiceminister był pytany w niedzielę w Radiu Zet i Polsat News, czy rząd nie bagatelizuje wydarzeń w Ełku i innych incydentów na tle rasistowskim i ksenofobicznym.

"Nie bagatelizujemy. W Ełku i policja, i służby, działały dobrze. Prokuratura postawiła 31 osobom zarzuty. Teraz czekamy na to, jakie będą rozstrzygnięcia niezależnej instytucji, jaką jest sąd" - powiedział wiceszef MS.

Według niego nie dzieje się jednak "nic nadzwyczajnego, co wymagałoby nadzwyczajnych działań". Jak mówił, podczas Światowych Dni Młodzieży, które odbyły się w lipcu ub.r. do Polski przyjechały setki tysięcy młodych ludzi z całego świata. "Ci młodzi ludzie wyjeżdżali z zupełnie innymi wrażeniami niż to, co próbuje nam się w niektórych mediach przedstawić, że dzieje się coś nadzwyczajnego, że Polska jest przesiąknięta ksenofobią. Tak w żadnym razie nie jest" - powiedział.

Wójcik ocenił, że wydarzenia w Ełku, to efekt tego, że "ludzie się obawiają zamachów - tego co się dzieje w różnych innych krajach europejskich". Zapewnił przy tym, że Polska jest krajem bezpiecznym. "Sądzę, że zostaną ujawnione pewne informacje dotyczącego tego, że bezpieczeństwo wzrosło dzięki temu, że przegłosowaliśmy tak bardzo krytykowaną przez opozycję ustawę antyterrorystyczną. Myślę, że wiele osób zdziwi się, jak bardzo bezpieczeństwo Polaków wzrosło" - powiedział Wójcik.

Na uwagę, że według danych Policji trzykrotnie wzrosła liczba przestępstw dotyczących mowy nienawiści wiceszef MS odparł, że "to, co się stało w Ełku spotkało się natychmiast z odpowiedzią". "Wszystkie służby stanęły na wysokości zadania. Natomiast jeszcze raz mówię, nic nadzwyczajnego w Polsce się nie dzieje" - powiedział wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości.

"Jeżeli ktoś chciałby taką narrację narzucać, to chcę zapytać, co w takim razie powiedzieć na wystąpienie wczorajsze dla jednego z mediów wicekanclerza Niemiec, który mówi o zamykaniu meczetów, o walce z islamem? Nic nadzwyczajnego w Polsce się nie dzieje. Cieszę się, że politykiem w Polsce jest prezes Jarosław Kaczyński, który uchronił Polaków przed różnymi złymi skutkami, bo przewidział to, co się będzie działo w Europie" - powiedział Wójcik.

Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel zapowiedział w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" "walkę kulturową" z islamistami i "zero tolerancji" wobec muzułmańskich kaznodziejów siejących nienawiść. Należy zamykać salafickie meczety, a duchownych wydalać - ocenił szef SPD w wywiadzie, który ukazał się w sobotnim, najnowszym wydaniu tygodnika.

Borys Budka (PO) nie zgodził się z opinią wiceszefa MS, że w Polsce nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Według niego Prokurator Generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro "w sposób bardzo wybiórczy traktuje niektóre przestępstwa". Nawiązał do tego, że prokuratura złożyła apelację od wyroku w sprawie Piotra Rybaka, skazanego nieprawomocnie za spalenie kukły Żyda, na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności. Śledczy uważają, że kara jest niewspółmiernie wysoka do winy.

"To jest to podejście obecnie rządzących do przestępstw związanych z mową nienawiści, ksenofobią, strachem wobec innych osób. Otóż polski niezawisły sąd skazuje w sposób przykładny osobę, która pali kukłę Żyda i kto wywodzi apelację? Podległy ministrowi Ziobro prokurator. W sprawę angażuje się prokuratura regionalna, a nie, że jakiś szeregowy prokurator wpadł na taki pomysł. To jest jasne polecenie polityczne" - powiedział Budka.

Poseł PO uważa, że w ten sposób PiS próbuje się przypodobać skrajnie prawicowemu elektoratowi, ponieważ obawia się, że po skrajnie prawej stronie sceny politycznej wyrośnie mu konkurencja na bazie ruchów narodowych. "Dlatego ani minister Ziobro, ani minister Błaszczak nie będą bardziej stanowczy" - dodał.

Szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska była pytana, czy prezydent nie jest zaniepokojony wzrostem liczby przestępstw związanych z mową nienawiści, o którym donoszą dane Komendy Głównej Policji, w tym wydarzeniami w Ełku

"Wymiar sprawiedliwości z całą surowością powinien osądzić odpowiedzialnych za zabójstwo młodego człowieka w Ełku. Ale jednocześnie należy przeciwdziałać jakimkolwiek próbom wymierzania zbiorowej odpowiedzialności" - powiedziała Sadurska.

Pytana, czy prezydent nie powinien podjąć próby załagodzenia sytuacji, chociażby poprzez oświadczenie, Sadurska zaznaczyła, że wpływ na Polaków mają zarówno politycy, w tym prezydenta, jak i media. "Media powinny pokazywać dobrze przykłady z życia Polaków i muzułmanów tutaj w Polsce; nie eskalować pewnych zachowań, tylko mówić, że powinniśmy żyć w Polsce zgodnie i godnie traktować każdego człowieka" - powiedziała.

Krzysztof Hetman (PSL) mówił, że wizerunek Polski wypracowany dzięki ŚDM jako kraju otwartego i przyjaznego niweczą incydenty na tle rasistowskim i ksenofobicznym. "Rząd PiS niestety pobłaża temu wszystkiemu. Nie znam ani jednego polityka PiS, który wypowiedziałby się w sposób oczywisty i potępiający tego typu przypadki" - mówił polityk ludowców.

"Skąd się to wzięło? A któż inny jak nie Jarosław Kaczyński z mównicy sejmowej mówił o uchodźcach, że przynoszą pasożyty i choroby. Kto zaprasza do mediów publicznych przedstawicieli różnych skrajnie prawicowych formacji, bojówek, którzy od roku brylują w mediach publicznych" - kontynuował.

Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) oceniła, że przyzwolenie na ksenofobię i rasizm ma miejsce. "Prezydent fotografujący się na tle flag ONR nie pomaga, żeby przekonać, że działania związane z nacjonalizmem są czymś negatywnym" - mówiła. Ona również przywołała sprawę apelacji prokuratury do wyroku za spalenie kukły Żyda; mówiła też o braku reakcji policji i prokuratury na napisy rasistowskie m.in. w Łodzi.

"Mamy dużo mowy nienawiści, ksenofobii, nacjonalizmu i mamy przyzwolenie i stwierdzenia ministra (szefa MSWiA Mariusza) Błaszczaka, że w Polsce nie ma problemu. Jeżeli trzykrotnie wzrasta liczna przypadków takich zachowań (...), to powinna być bardzo silna reakcja władz a my zamiast tej reakcji mamy wręcz odwrotnie - zachłystywanie się mówieniem o zagrożeniach płynących z imigracji, o chorobach przenoszonych przez uchodźców" - mówiła. Według niej mamy do czynienia z jednej strony ze straszeniem Polaków obcymi z drugiej strony z przyzwoleniem władz na zachowania rasistowskie i ksenofobiczne.

Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15) odnosząc się do wydarzeń w Ełku podkreśliła, że zachowaniom przestępczym i chuligaństwu nie można pobłażać. Według niej ludzie boją się nie tyle islamu, co łączącego się z nim prawa szariatu. "Ludzie boją się tego prawa i narzucania im tych norm, a nie samej religii" - stwierdziła.

Po zamieszkach, do których doszło 1 stycznia przed lokalem Prince Kebab w Ełku, zatrzymano ponad 30 osób. Zamieszki wybuchły po tym, gdy w noc sylwestrową właściciel baru wraz z jego pracownikiem w czasie szarpaniny śmiertelnie ranili nożem 21-latka, który ukradł z lokalu dwie butelki coli. We wtorek sąd w Ełku tymczasowo aresztował obu oskarżonych - Tunezyjczyka i Algierczyka - podejrzanych o zabójstwo mężczyzn.

W sobotę po południu kilkadziesiąt osób – działaczy ONR i Młodzieży Wszechpolskiej - wzięło udział w manifestacji antyimigranckiej zorganizowanej w Ełku. Manifestowano na ełckim placu Jana Pawła II pod hasłem "Ełk wolny od dżihadu". Po wystąpieniach kilku osób część uczestników spotkania przeszła w miejsce, gdzie zginął 21-latek. Po krótkiej modlitwie złożono tam kwiaty i zapalono znicze.

Z kolei w sobotę w Poznaniu odbyła się manifestacja pod hasłem „Stop przemocy na tle rasowym”. Kto ludzi bije, temu serce gnije – skandowali uczestnicy manifestacji na placu Wolności w Poznaniu, w której, według policji, uczestniczyło ok. 250 osób.(PAP)