Komisja Europejska przedstawiła w czwartek zestaw propozycji, jak zabezpieczyć przyszłość energetyczną UE: dzięki spójnej zewnętrznej polityce energetycznej, solidarności między krajami, dostawom gazu spoza Rosji oraz racjonalizacji zużycia energii.

"Ceny energii w UE wzrosły w ostatnim roku o średnio 15 proc. Import pokrywa 54 proc. europejskiego zapotrzebowania na energię, co każdego obywatela kosztuje 700 euro rocznie. Musimy szybko zmniejszyć zużycie i uzależnienie od importu. Konieczne są inwestycje i większa dywersyfikacja" - apelował przewodniczący KE Jose Barroso.

Rosnące ceny energii i kryzys w Gruzji uwidoczniły polityczny kontekst bezpieczeństwa energetycznego UE. Dlatego nowa strategia KE zakłada pięć priorytetów: hojniejsze wsparcie ważnych dla całej UE inwestycji infrastrukturalnych, także w celu dywersyfikacji dostaw; unijne mechanizmy solidarności w sytuacjach kryzysowych; lepsze wykorzystanie własnych źródeł energii; polepszenie efektywności energetycznej oraz podkreślenie kwestii energetycznych w stosunkach z krajami trzecimi.

"Jest kluczowe, by UE mówiła jednym głosem (w sprawach energetycznych) i tak też działała" - podkreśla KE w opublikowanym pakiecie dokumentów. Nie oznacza to - tłumaczy KE - że UE powinna mieć jednego "wysokiego przedstawiciela" ds. polityki energetycznej. Chodzi o "skuteczne planowanie i koordynację" działań na poziomie UE i krajów członkowskich.

KE proponuje przepisy, które zapewnią, że kraje członkowskie będą lepiej koordynować swoje plany w odniesieniu do inwestycji energetycznych - dzięki obowiązkowi dużo szerszego, niż jest to obecnie, powiadamiania o swoich zamierzeniach.

KE kładzie nacisk na dostawy gazu spoza Rosji, dzięki utworzeniu tzw. południowego korytarza gazowego

By wzmocnić solidarność między krajami UE w przypadku przerwania dostaw surowców, na przyszły rok KE zapowiada nowelizację dyrektywy o bezpieczeństwie dostaw gazu. Obecne przepisy zobowiązują do reakcji, jeśli zagrożone jest 20 proc. dostaw gazu dla całej UE przez co najmniej osiem tygodni. To oznacza, że odcięcie od rosyjskiego gazu wszystkich nowych krajów członkowskich nie wystarczy, by uruchomić mechanizm solidarności.

Polska proponuje, by klauzula solidarnościowa działała w przypadku zagrożenia 50 procent dostaw dla jednego kraju członkowskiego przez cztery tygodnie zimą. W pracach nad przeglądem Polska naciskała też, żeby przy zwiększającej się zależności od importowanego gazu (według prognoz nawet do 70-80 proc. w roku 2030) UE w sposób skoordynowany dywersyfikowała nie tylko drogi transportu ale i źródła. Już teraz z Rosji pochodzi 25 proc. konsumowanego w UE gazu.

Odpowiadając m.in. na polskie postulaty, KE kładzie nacisk na dostawy gazu spoza Rosji, dzięki utworzeniu tzw. południowego korytarza gazowego. Ma on zapewnić UE surowiec z regionu Kaukazu, Turcji albo Afryki Północnej. Kluczowy ma być gazociąg Nabucco z Austrii do Azerbejdżanu i ewentualnie Turkmenistanu. Dotąd jednak UE nie udało się zagwarantować dostaw z tych krajów, o które ubiega się także Rosja. W przyszłym roku KE ma wydać dokument, który "zidentyfikuje" trudności i zaproponuje, jak je przezwyciężyć.

Barroso zapewnił jednak, że pakiet nie jest "wymierzony w Rosję". Przyznał, że ze strony rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa płyną "sprzeczne sygnały". Jego zdaniem piątkowy szczyt w Nicei UE-Rosja "jest bardzo ważny, bo wykaże, do jakiego stopnia Rosja jest gotowa zaangażować się nie tylko w dziedzinie energetycznej, ale w ogóle w konstruktywny dialog z UE". Powtórzył, że UE traktuje Rosję jako naturalnego, "koniecznego" partnera. "Takie przesłanie przekażemy w Nicei prezydentowi Miedwiediewowi" - powiedział.

Priorytetem dla całej UE ma być też rozbudowa połączeń energetycznych w regionie Morza Bałtyckiego. KE powoła unijną "grupę wysokiego szczebla" w tej sprawie. Jak dowiedziała się PAP, przedstawicielem polskiego rządu ma być mianowany w październiku główny doradca premiera ds. bezpieczeństwa energetycznego Maciej Woźniak. Niewykluczone, że w drugiej połowie przyszłego roku zwołany zostanie regionalny szczyt energetyczny regionu Bałtyku.

Jednym z problemów jest tam izolacja energetyczna poszczególnych krajów, w tym Polski, które w razie kłopotów nie mogą liczyć na dostawy energii z innych krajów UE, bo brakuje połączeń, czyli tzw. interkonektorów. Chodzi nie tylko o same rurociągi gazowe i naftowe, ale także o tzw. mosty energetyczne - czyli całą infrastrukturę, która zapewni wzajemne połączenie krajowych systemów przesyłowych.

Tylko dzięki nim w razie kryzysu można by w ramach solidarności uruchomić awaryjne dostawy prądu albo gazu dla sąsiada.

KE liczy, że jej plan działania do roku 2015 i szersze wytyczne do roku 2050 zyskają akceptację szefów państw i rządów UE

KE chce, by wsparcie dla rozwoju infrastruktury energetycznej było widać już w nowym unijnym budżecie na lata 20014-20. Dotychczas skromne unijne środki - ok. 20 mln euro rocznie - wystarczały jedynie na sfinansowanie wstępnych studiów nad projektami. Najpierw trzeba będzie jednak zgody krajów członkowskich na proponowany przez KE nowy "instrument finansowy" pod nazwą "bezpieczeństwo energetyczne i infrastruktura".

"Dopóki kraje członkowskie na zgodzą się na stworzenie wspólnej polityki unijnej, to nie będzie poważnego finansowania inwestycji energetycznych z budżetu UE. Wsparcie finansowe może przyjść dopiero później" - powiedziała PAP we wtorek unijna komisarz ds. budżetu Dalia Grybauskaite.

Unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs przekonywał w czwartek, że koszt koniecznych wielomiliardowych inwestycji zwróci się dzięki oszczędnościom, jakie przyniosą nowe technologie. "Te inwestycje to także dodatkowy impuls dla naszej gospodarki, którego potrzebuje ona w obecnym, nacechowanym niepewnością okresie" - powiedział.

KE liczy, że jej plan działania do roku 2015 i szersze wytyczne do roku 2050 zyskają akceptację szefów państw i rządów UE na szczycie w marcu przyszłego roku, za czym pójdą konkretne propozycje legislacyjne.