Przed dzisiejszym szczytem Unii w Brukseli brytyjskie media podkreślają wysokie szanse Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej - najwyższego zgromadzenia decyzyjnego Unii złożonego z szefów rządów jej 28 państw członkowskich. W Wielkiej Brytanii mniej mówi się natomiast o rywalce Tuska, duńskiej premier Helli Thorning-Schmidt.

"W wyścigu prowadzi polski premier Donald Tusk" - mówią od rana brytyjscy korespondenci telewizyjni w Brukseli. "Guardian" już na początku tygodnia donosił, że brytyjski premier David Cameron zadzwonił w poniedziałek do Tuska, żeby go namawiać do oficjalnego zgłoszenia swojej kandydatury. Brytyjczycy uważają, że stanowiłby on dobrą przeciwwagę dla federalisty i brukselskiego aparatczyka Jean-Claude'a Junckera, zatwierdzonego na szefa Komisji Europejskiej.

W czwartek konserwatywny "Daily Telegraph" oficjalnie namaścił Tuska chwaląc go w artykule redakcyjnym. Dziennik wyrażał też żal, że nie da się na dzisiejszym szczycie wybrać dwóch Polaków, Tuska i Sikorskiego, którego widzi jako silnego szefa unijnej dyplomacji, następcę słabej Catherine Ashton w kryzysowych czasach.

Dziś na swojej stronie internetowej "Guardian" nadal obstawia Donalda Tuska, choć zauważa, że może mu przeszkadzać nieznajomość francuskiego i słaba znajomość angielskiego.