Prezydent USA Barack Obama wezwał w poniedziałek kraje strefy euro do skuteczniejszej koordynacji, by zaradzić obecnemu kryzysowi i zapobiec jego powtórce w przyszłości, a także przyznał, że niepewna sytuacja Grecji ma wpływ na amerykańską gospodarkę.

"Najważniejsze jest to, by Europa przyznała, że projekt euro oznacza coś więcej niż tylko monetę. Musi to być także skuteczniejsza koordynacja polityki monetarnej i fiskalnej z jednej strony, a także szerzej - (polityka) w dziedzinie wzrostu gospodarczego" - powiedział Obama na konferencji prasowej zamykającej szczyt NATO w Chicago.

Prezydent odmówił spekulacji, co by się stało, gdyby Grecja opuściła strefę euro. Przyznał jedynie, że sytuacja w tym kraju ma wpływ na Stany Zjednoczone. Zaoferował wysłanie na najbliższy, środowy nieformalny szczyt UE w Brukseli ekipy amerykańskich doradców technicznych, którzy mieliby pomóc w znalezieniu środków pobudzających gospodarkę, za czym opowiadają się USA.

Wezwał także UE do wzmocnienia antykryzysowych mechanizmów finansowych oraz dokapitalizowania banków, by wzmocnić zaufanie inwestorów. Obawiają się oni, że wyjście Grecji ze strefy euro oraz problemy hiszpańskich banków ponownie wywołają bankowy kryzys i wpędzą świat w recesję. Komentatorzy podkreślają, że stan europejskiej i światowej gospodarki wpływa bezpośrednio na sytuację USA i amerykańskich gospodarstw domowych, więc jest kluczowy dla Obamy starającego się w listopadzie o reelekcję.

W Chicago w podobnym duchu wypowiadał się brytyjski premier David Cameron, który apelował m.in. o większą aktywność Europejskiego Banku Centralnego w stabilizowaniu sytuacji w strefie euro. Przypomniał, że do krajów wspólnej waluty trafia 40 proc. brytyjskiego eksportu.

"Prawda jest taka, że nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, by zdecydowanie pokonać kryzys" - oświadczył.