Przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski, który w poniedziałek odwiedził Lubelszczyznę, ocenił, że nadal niezałatwionych zostało jeszcze wiele spraw związanych z niesieniem pomocy ludziom poszkodowanym przez powódź.

Lider Sojuszu wizytował miejscowości w województwie lubelskim, które były zalane podczas tegorocznych powodzi; rozmawiał z mieszkańcami tych terenów. Dziennikarzom powiedział, że z tych rozmów wyłania się "inny obraz niż opisują przedstawiciele rządu".

Napieralski wskazał jako przykład szkołę w Wilkowie, gdzie nauka wprawdzie rozpocznie się 1 września, ale - jak powiedział - dzieci będą musiały uczyć się na zmiany, ponieważ remont dolnej kondygnacji budynku nie został dokończony.

Mówił też m.in., że mieszkańcy skarżyli mu się na opóźnienia w wypłacaniu pieniędzy większych niż pierwszy zasiłek, wynoszący 6 tys. zł oraz narzekali na zbyt niskie wyceny rzeczoznawców oceniających straty po powodzi.

Sojusz przygotuje raport z wnioskami, co trzeba szybko zrobić, aby pomóc ludziom na terenach popowodziowych

Samorządowcy - wskazywał Napieralski - obawiają się, że rząd wyznaczył zbyt krótkie terminy na wykorzystanie pieniędzy przeznaczonych na usunięcie szkód po powodzi i nie zdążą przeprowadzić niezbędnych inwestycji.

"Nie powstał długofalowy plan pomocy ludziom dotkniętym przez powódź" - podkreślał Napieralski podczas wizyty w Wilkowie. Zaznaczył, że taki plan jest konieczny w sytuacjach, gdzie ludzie stracili nie tylko swoje domy, ale też sady, chmielniki i inne uprawy, z których się utrzymywali.

Lider SLD dodał, że Sojusz przygotuje raport z wnioskami, co trzeba szybko zrobić, aby pomóc ludziom na terenach popowodziowych.

Napieralski zaprzeczył, jakoby jego wizyta na terenach popowodziowych miała związek z nadchodzącymi wyborami samorządowymi

Napieralski zapowiedział, że objedzie wszystkie tereny dotknięte powodzią w całym kraju, a tam gdzie on sam nie dotrze, mają pojawić się szefowie rad wojewódzkich SLD, aby - jak mówił - partia mogła przygotować "konkretny raport" z wnioskami "co trzeba jeszcze natychmiast zrobić, aby ludziom pomóc".

"To jest bardzo ważne, bo choć nie wszyscy zostali zalani, to wszyscy Polacy muszą mieć poczucie, że w razie jakiejś wielkiej tragedii rząd zareaguje. Dlatego ważna jest pomoc ludziom w miejscach zalanych" - podkreślił lider SLD.

Napieralski zaprzeczył, jakoby jego wizyta na terenach popowodziowych miała związek z nadchodzącymi wyborami samorządowymi. "Nie prezentowałem kandydata na wójta, ani na radnych, do wyborów samorządowych jeszcze daleko" - powiedział. Dodał, że często, niezależnie od kampanii wyborczych, odwiedza tereny popowodziowe.

Zapytany o "ofensywę SLD" w kwestii rozdziału Kościoła od państwa, Napieralski powiedział, że Sojusz nie walczy z Kościołem. "SLD nie walczy z żadnym wyznaniem, ani z żadną religią. Jesteśmy za tym, aby konstytucja była przestrzegana, a państwo było świeckie - dla wszystkich, wierzących i niewierzących, ale również wierzących w inną religię niż rzymskokatolicka" - powiedział Napieralski.



"Myślę, że nadszedł czas na bardzo rzetelną i bardzo uczciwą, nieagresywną debatę wszystkich sił politycznych i wszystkich środowisk"

Nawiązując do konfliktu wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, Napieralski powiedział, że ta sprawa uwypukliła to, że "pewna granica świeckości państwa została przekroczona i zagrożone zostało świeckie państwo, jakim jest Polska według konstytucji". "Myślę, że nadszedł czas na bardzo rzetelną i bardzo uczciwą, nieagresywną debatę wszystkich sił politycznych i wszystkich środowisk" - dodał lider SLD.

W zeszłym tygodniu wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska powiedziała PAP, że pracuje nad zmianami w ustawach, które dotyczą relacji państwo-Kościół. Jedną z rozważanych zmian legislacyjnych jest likwidacja Funduszu Kościelnego i ograniczenie zwolnień podatkowych kościelnych osób prawnych. W zamian Sojusz chciałby zaproponować odpis podatkowy w wysokości 1 proc. podatku PIT, który dobrowolnie podatnicy mogliby przekazać na rzecz wybranego Kościoła lub innego związku wyznaniowego - podobnie jak obecnie można odprowadzać 1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego.

Zdaniem Piekarskiej, należy także przyjrzeć się regulacjom w Kodeksie karnym, m.in. art. 196, który zakłada, że "kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". W jej ocenie, w praktyce artykuł ten sprowadza się do zamykania ust artystom, a jednocześnie nie chroni on ludzi niewierzących.