Sytuacja finansowa Sanepidu jest katastrofalna. Nie kontroluje się podejrzanej żywności, nie ma stałego nadzoru. Pracownicy alarmują, że wkrótce będzie jeszcze gorzej - pisze "Dziennik Polski".

Związkowcy z NSZZ "Solidarność" protestują przeciw reformie, która w ich ocenie podwyższy koszty funkcjonowania Sanepidu, uczyni go korupcjogennym i sprawi, że nadzór sanitarno-epidemiologiczny będzie jeszcze mniej skuteczny.

Powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne podlegają obecnie wojewódzkiej stacji, ta zaś głównemu inspektoratowi w Warszawie, który przekazuje dla nich pieniądze. Od stycznia przyszłego roku będzie inaczej: powiatowe stacje przejdą w gestię starosty.

Podobny system - w formie eksperymentu - został wprowadzony na dwa lata w 1999 r. Funkcjonowanie Inspekcji Sanitarnej bardzo negatywnie wtedy oceniło zarówno Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, jak Najwyższa Izba Kontroli - podkreśla "Dziennik Polski".