Europosłowie złożyli wiele poprawek do przedstawionego przez KE projektu zmian w unijnej dyrektywie audiowizualnej. Chcą m.in. zwiększenia do 30 proc. udziału filmów europejskich w serwisach online oraz ograniczenia reklam w czasie największej oglądalności.

O propozycjach Komisji Europejskiej dyskutowali w poniedziałek europosłowie z komisji kultury i edukacji Parlamentu Europejskiego oraz m.in. specjaliści ds. prawa medialnego.

Komisja Europejska w połowie maja br. przyjęła projekt zmian w unijnej dyrektywie o audiowizualnych usługach medialnych. To część proponowanej przez Komisję Europejską strategii jednolitego rynku cyfrowego. Poprzez nowelizację obowiązujących od 30 lat przepisów KE chce dostosować unijne prawo do rozwoju rynku i technologii, w tym platform online (jak Youtube czy Dailymotion) i usług wideo na żądanie (np. Netflix).

Zgodnie z nowymi przepisami KE chce zobowiązać dostawców usług na żądanie do zapewnienia w swojej ofercie 20 proc. udziału utworów europejskich. Europosłowie chcą, żeby tę kwotę podnieść do 30 proc. Nadawcy telewizyjni nadal mieliby przeznaczać połowę czasu antenowego na utwory europejskie.

"Jeżeli wprowadzamy takie kwoty dla dzieł europejskich w telewizji tradycyjnej, to zrozumiałe jest, że chcemy wprowadzić podobne rozwiązania dla usług na żądanie. Ta interwencja państw członkowskich w swobodę świadczenia usług uzasadniona jest przyczynami kulturowymi, po prostu chcemy promować treści kulturowe i wychowawcze. Projekt KE mówi 20 proc., ale to jest odsetek już realizowany przez dostawców. Dlatego w poprawkach przewiduje się 30 proc.” – mówił podczas posiedzenia komisji prof. Karl-Nikolaus Peifer, specjalista od prawa medialnego i komunikacyjnego z uniwersytetu w Kolonii.

Specjaliści zaznaczali, że nie sprawdziły się wcześniejsze obawy dotyczące skuteczności nałożenia kwot na serwisy filmowe typu Netflix. Dzisiaj Netflix czy iTunes mają w swojej ofercie ok. 21 proc. utworów europejskich – argumentowali.

Europosłowie chcą także ograniczenia reklam w czasie największej oglądalności.

"Chcemy zapobiegać nadmiernej koncentracji reklam. Uważamy, że należy ograniczyć je do 20 proc. przekazu w godz. 20-23” – mówiła niemiecka europosłanka z grupy socjaldemokratów Petra Kammerevert, sprawozdawczyni raportu w PE.

Europarlamentarzyści zgodzili się z tym, że rygorystyczne wymogi dotyczące reklamy powinny obowiązywać także podczas programów dziecięcych oraz że należy wprowadzić także ograniczenia dotyczące liczby reklam w usługach wideo na żądanie. Reklamy powinny być też specjalnie oznaczane, tak żeby było wyraźnie widać, że są to przekazy komercyjne.

"Lokowanie produktu i materiały sponsorowane muszą być rozpoznawalne przez widzów. Tak, żeby ludzie mieli świadomość, że to przekaz reklamowy, a nie obiektywnie pokazywana rzeczywistość" – mówiła niemiecka europosłanka z Europejskiej Partii Ludowej Sabine Verheyen, druga sprawozdawczyni projektu.

Zgodnie z propozycją KE dostawcy są zobowiązani chronić nieletnich przed dostępem do nieodpowiednich treści, w tym do programów brutalnych i pornografii. Ponadto programy audiowizualne nie mogą zawierać treści dyskryminacyjnych i nawołujących do nienawiści.

"Komisja chce oznaczania lub blokowania takich treści; my chcemy, żeby były one usuwane” – mówią europosłowie. I dodają, że ich zdaniem w kontrolę treści powinny być zaangażowane organy regulacyjne.

Europosłowie rozmawiali też o konieczności dostępności mediów dla osób z wadami wzroku i słuchu.

10 i 11 października odbędzie się kolejne spotkanie parlamentarnej komisji. Ostateczne stanowisko wypracowane przez jej członków w sprawie dyrektywy zostanie przedstawione i przegłosowane na forum plenarnym Parlamentu Europejskiego.

Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)