Prokurator IPN, dwóch oskarżycieli posiłkowych i obrońca - wszystkie strony złożyły apelacje w procesie b. komendanta wojewódzkiego milicji w Białymstoku, oskarżonego w związku z działaniami państwa komunistycznego wobec opozycji w grudniu 1981 roku.

Pod koniec grudnia ub. roku Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał 83-letniego obecnie Sylwestra R. na dwa lata więzienia bez zawieszenia. Prokurator pionu śledczego IPN chciał takiej kary, ale również podania wyroku do publicznej wiadomości, na co jednak sąd pierwszej instancji nie zdecydował się. Pozostawił też bez rozpoznania powództwa cywilne o odszkodowania od oskarżonego.

Jak poinformowało PAP w piątek biuro prasowe sądu rejonowego, apelacje złożył prokurator IPN, dwaj oskarżyciele posiłkowi (formalnie w imieniu jednej z nich pełnomocnik), którymi są działacze dawnej opozycji, zrobił to także obrońca oskarżonego Sylwestra R.

Prokurator Instytutu chce podania wyroku do publicznej wiadomości. Argumentuje, że wpłynie to na kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa i spełni cele zapobiegawczo–wychowawcze.

Jeden z oskarżycieli posiłkowych wnioskuje o surowszą karę, 3 lata więzienia, degradację oskarżonego do stopnia szeregowego posterunkowego oraz 317,7 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Pełnomocnik drugiego z oskarżycieli posiłkowych wnosi w apelacji o 1 mln zł zadośćuczynienia.

W swoich odwołaniach od wyroku powołali się oni na wysoką społeczną szkodliwość czynów zarzuconych oskarżonemu oraz na traumatyczne przeżycia wynikające z decyzji przez niego podjętych, które pozostawiły trwały ślad w ich psychice.

Obrońca Sylwestra R. chce uniewinnienia oskarżonego, ewentualnie umorzenia postępowania z powodu przedawnienia karalności czynu. Apelacje w tej sprawie rozpozna Sąd Okręgowy w Białymstoku.

Pion śledczy IPN postawił Sylwestrowi R. zarzuty związane z działaniami państwa komunistycznego wobec opozycji w grudniu 1981 r. Oskarżył go o to, że jako funkcjonariusz państwa komunistycznego - komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Białymstoku - "przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że bezprawnie pozbawił wolności członków ówczesnych związków zawodowych, m.in. NSZZ +Solidarność+ i NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych".

Według IPN internowania miały miejsce na mocy przepisów o wprowadzeniu stanu wojennego, które - jak wynika z ustaleń historycznych i orzecznictwa sądowego - jeszcze wtedy nie obowiązywały.

Jak podkreśla IPN, stanowiło to "poważne prześladowanie" z powodu przynależności pokrzywdzonych do tych związków zawodowych. W sumie chodziło o 55 czynów kwalifikowanych jako zbrodnie komunistyczne, będące jednocześnie zbrodniami przeciwko ludzkości.

Sąd pierwszej instancji przyjął, że w dniach 12-16 grudnia 1981 r. Sylwester R. bezprawnie wydał decyzje o internowaniu 55 osób, powołując się na przepisy, które jeszcze wtedy nie obowiązywały w obrocie prawnym. Sąd uznał, że - podpisując decyzje o internowaniach - oskarżony miał świadomość bezprawności tych działań.

Tłumaczenia R. ze śledztwa, powtórzone przez niego także na początku procesu, iż musiał wykonać rozkaz i nie sprawdzał, czy dekret o stanie wojennym został już opublikowany, sąd uznał za linię obrony i próbę usprawiedliwienia.

Sąd zgodził się z oceną pionu śledczego IPN, że doszło do nadużycia władzy przez funkcjonariusza publicznego i bezprawnego pozbawienia wolności osób internowanych. Przyjął kwalifikację tych czynów jako zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni komunistycznych, o czym mówi ustawa o IPN.

Sąd uznał, że kara dwóch lat więzienia będzie sprawiedliwa, adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości, uwzględnia zasady humanitaryzmu, mając też na względzie podeszły wiek, stan zdrowia oskarżonego oraz to, że wyraził skruchę, przepraszając pokrzywdzonych. Sąd miał też na względzie upływ czasu od popełnionych czynów.

Według informacji z książki wydanej przez IPN pt. "Twarze białostockiej bezpieki", oskarżony w tej sprawie Sylwester R. pracę w UB rozpoczął w 1952 r., zaś komendantem MO/szefem WUSW był w latach 1975-1990. Ze służby w milicji zwolniony został w 1990 r.

Przez cały proces przed sądem rejonowym wziął udział tylko w pierwszej rozprawie. Mówił wówczas, że jest na rencie, ma pierwszą grupę inwalidzką.(PAP)