List szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego do sekretarza Rady Europy związany z upublicznieniem przez media projektu opinii Komisji Weneckiej, to próba odwrócenia uwagi od prawdziwego problemu oraz "niesłychany brak profesjonalizmu" - ocenił b. wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski (PO).

Po upublicznieniu w weekend przez media projektu opinii Komisji Weneckiej ws mian ustawowych ws Trybunału Konstytucyjnego, minister Waszczykowski skierował do sekretarza Rady Europy Thorbjoerna Jaglanda list, w którym z przykrością stwierdził, że "działania Komisji Weneckiej, jeszcze przed konkluzjami jej pracy, zostały bez skrupułów wykorzystane do celów politycznych".

W zamieszczonym we wtorek na stronach resortu liście, szef MSZ stwierdził też, że jest "głęboko zaskoczony, że Komisja Wenecka nie podjęła odpowiednich kroków, by uniknąć wykorzystania opinii jako instrumentu politycznego do atakowania rządu, będącego lojalnym członkiem Rady Europy".

Odnosząc się w środę do tego listu Trzaskowski powiedział, że PO ubolewa, iż "po raz kolejny minister Waszczykowski wykazuje się niesłychanym brakiem profesjonalizmu, bo ten list tak naprawdę dolewa tylko oliwy do ognia". "On powoduje, że jeszcze trudniej będzie polskiemu rządowi tłumaczyć swoje racje; sugeruje, że za tymi przeciekami być może stała Komisja Wenecka" - powiedział polityk PO na konferencji w Sejmie.

Według niego list jest "prostą próbą odwrócenia uwagi od tego problemu, czyli od tego, jak opinia Komisji Weneckiej będzie ostatecznie wyglądała". Zdaniem Trzaskowskiego "zapowiada się na to, że ona będzie druzgocąca dla rządu PiS".

Polityk PO zaznaczył, że nie wierzy, iż ostateczna wersja opinii będzie się znacząco różnić od projektu. "Ona może różnić się akcentami i tam może być więcej dyplomatycznego języka, natomiast jeśli chodzi o te główne zarzuty, to ja myślę, że one się potwierdzą" - powiedział.

Z wnioskiem do Komisji Weneckiej o opinię ws. nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z czerwca 2015 r. wystąpił w grudniu ub.r. Waszczykowski. Przedstawiciele Komisji odwiedzili Warszawę na początku lutego. To oni przygotowali projekt opinii, który będzie przedmiotem obrad podczas kolejnej sesji plenarnej Komisji Weneckiej - 11-12 marca w Wenecji.

W projekcie opinii Komisja Wenecka w konkluzjach wzywa wszystkie organy państwa do pełnego poszanowania i wprowadzenia w życie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Komisja wita z uznaniem fakt, że wszyscy polscy rozmówcy wyrażali przywiązanie do Trybunału jako gwaranta nadrzędności konstytucji w Polsce. Jednak - stwierdzono - dopóki sytuacja kryzysu konstytucyjnego odnoszącego się do TK pozostaje nierozwiązana i dopóki Trybunał nie może wykonywać pracy w skuteczny sposób, zagrożone są nie tylko rządy prawa, ale także demokracja i prawa człowieka.

Trzaskowski stwierdził też w środę, że jego zdaniem sytuacja, gdy szef MSZ występuje o opinię Komisji Weneckiej, a potem wielu polityków PiS "sugeruje, że do tej opinii nie będzie się stosować" obniża prestiż i wiarygodność Polski.

"Ja się boję, że mało kto będzie traktował polską dyplomację w sposób poważny. Widzę, że ostatnio PiS wyspecjalizowało się w pisaniu obraźliwych listów i zdaje się, że wyobraża sobie, że w ten sposób powinno się prowadzić dyplomację. Nad tym można tylko ubolewać, bo jeżeli zostanie zignorowana opinia Komisji Weneckiej, to KE będzie zobowiązana kontynuować procedurę dot. naruszania demokracji w Polsce, a to może skończyć się nawet sankcjami" - powiedział b. wiceszef MSZ.

Polityk był pytany, czy uważa, że projekt opinii Komisji powinien pozostać poufny. Trzaskowski powiedział, że tak, ale ujawnienie projektu nie powinno owocować wysyłaniem listu, który - jak ocenił - "jest obraźliwy i sugeruje spisek".

"Rozumiem, że PiS chce potwierdzić taką wersję, że senatorzy amerykańscy, ważni komisarze w Komisji Europejskiej, czy członkowie Komisji Weneckiej, to są tajni współpracownicy PO, którzy są w tajnym spisku z cyklistami i wegetarianami. Tylko nie wiem, czy to przysporzy powagi polskiej dyplomacji" - powiedział Trzaskowski.

Dodał, że w sprawach delikatnych pomagają spotkania w cztery oczy, rozmowy telefoniczne i listy "grzeczne", które nie są upubliczniane w mediach. Tymczasem - mówił Trzaskowski - szef MSZ pisząc ten list "strzela sobie w stopę".

Na briefingu Trzaskowski nawiązał też do opublikowanych w końcu lutego wyników konkursu MSZ „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2016”. Skrytykował przyznanie największych środków - 200 tys. zł - fundacji o. Tadeusza Rydzyka Lux Veritatis na projekt "By pamięć o nich trwała".

"To budzi zdziwienie, bo do tej pory w tych konkursach wygrywały fundacje, które miały niesłychane doświadczenie w dyplomacji publicznej, wymianach młodzieży, szkoleniach dyplomatycznych. Ja nie wiem, jakimi kompetencjami może się tutaj popisać o. Rydzyk, to po prostu znowu wygląda na spłacanie długów politycznych z kampanii za publiczne pieniądze" - powiedział. To "hucpa polityczna" - dodał.

B. wiceszef MSZ powiedział, że dotąd aby otrzymać pieniądze w ramach konkursu trzeba było wykazać się kompetencjami w promowaniu dyplomacji. Ostatnio - mówił - "zostały dorzucone" nowe kryteria dotyczące propagowania 1050. rocznicy Chrztu Polski. Zdaniem Trzaskowskiego, to "dość kontrowersyjne" kryterium w kontekście dyplomacji publicznej.

"Nie widzę tu jakichś niesłychanych kompetencji ze strony ojca Rydzyka (...) Gdyby wygrał jakiś mały pilotażowy projekt, dzięki któremu mógłby się szkolić w dyplomacji publicznej, to byłbym w stanie to zrozumieć" - powiedział Trzaskowski.