Na grecką wyspę Lesbos przybyło w styczniu trzydzieści siedem tysięcy migrantów. W tym samym miesiącu w zeszłym roku - siedemset pięćdziesięciu.

„Grecja jest ofiarą swojego położenia geograficznego, jej wyspy są bardzo blisko tureckiego wybrzeża i przybywa tu największa liczba migrantów” - tłumaczy Polskiemu Radiu oficer straży przybrzeżnej na Lesbos, Panajotis Nikoretsos. Wyjaśnia, że prawie 70 procent migrantów, którzy docierają na Lesbos, jest ratowana na morzu. Służby pracują bez wytchnienia, patrole i akcje ratunkowe odbywają się całą dobę i nie można zrobić nic innego, bo uchodźcy mają prawo ubiegać się o azyl. „Grecja robi co tylko może, Europa powinna jej w najwyższym stopniu pomagać, a nie krytykować” - dodaje Panajotis Nikoretsos. Funkcjonariusze mają nadzieję, że po naciskach ze strony Europy, tureckie władze zaczną z nimi lepiej współpracować, bo - jak do tej pory -ustalenia między Unią Europejską a Turcją nie przyniosły większych rezultatów.

Od początku roku do wszystkich greckich wysp dotarło łącznie ponad 64 tysiące migrantów.