Część Europarlamentarzystów z grup liberałów, lewicy i zielonych dość krytycznie wyraża się o sytuacji w Polsce. W Parlamencie Europejskim trwa debata na temat aktualnej sytuacji w naszym kraju.

Guy Verhofstadt z Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy powiedział, że respektuje działania polskiego rządu i jego politykę, choć on takiej polityki by nie prowadził. Przypomniał, że jako premier zajmował się przeprowadzaniem podobnych reform, ale używanie, lub nadużywanie roli większości prowadzi do rozmontowania systemu regulacyjnego kraju i byłoby bardzo źle, gdyby rząd Beaty Szydło przesunął Polskę bardziej na wschód na mapie Europy. W jego ocenie podobne działania mogą pomóc Władimirowi Putinowi w niszczeniu europejskiej jedności.

Gabriele Zimmer z Grupy Zjednoczonej Lewicy Europejskiej odwołała się do poszanowania godności człowieka i europejskich wartości, które wymagają niezależnego sądownictwa i niezależnych mediów. Przewodnicząca parlamentarnej grupy dodała, że procedura kontroli praworządności stosowana przez Komisję Europejską powinna być stosowana zawsze w przypadku wątpliwości. Przypomniała też, że PiS nie może zrzucać odpowiedzialności za dzisiejsze problemy Polski, ponieważ był już u władzy, a jeśli chce by zgodnie z deklaracjami Polska stała się unijnym liderem, to trzeba stawić czoła kwestii migracji.

Rebecca Harms z Zielonych mówiła, że dzisiejsza debata to efekt troski o Unię Europejską jako całość i argumentowała, że Wspólnota nie będzie działać jako jeden system bez respektowania praworządności. Przypomniała rolę przemian systemowych w Polsce w latach 80-tych dla sytuacji całej Europy, ale wyraziła zdziwienie ostatniej sytuacji w naszym kraju. Działania grupy rządzącej nazwała dyktatem. Dodała, że jest za wdrożeniem mechanizmu obrony praworządności, choć omawianie ewentualnych konsekwencji wobec Polski powinno być omawiane dopiero po zakończeniu procedury.