Zamieszki w stolicy Kosowa, Prisztinie. Jest wielu rannych, wśród nich co najmniej czterech policjantów.

Z funkcjonariuszami starło się kilka tysięcy demonstrantów, domagających się dymisji ministra pracy, Aleksandra Jablanovica. Dwa tygodnie temu nazwał on "dzikusami" grupę Albańczyków, którzy próbowali zablokować Serbów, pielgrzymujących do sanktuarium w Kosowie, podczas prawosławnych Świąt Bożego Narodzenia. Albańczycy twierdzili, że wśród pielgrzymów byli "zbrodniarze wojenni". Minister Jablanovic później publicznie przeprosił za swą wypowiedź, jednak nie ustają demonstracje zwolenników opozycji, którzy domagają się jego ustąpienia.

Demonstrujący rzucali w policję kamieniami i krzyczeli: "Precz z Jablanovicem!" i "Rząd do dymisji". Próbowali wedrzeć się do budynku parlamentu. Na miejscu były karetki pogotowia, które odwoziły rannych do szpitala.

Kosowo ogłosiło niepodległość w 2008 roku, czego nie uznaje sąsiednia Serbia. W kraju żyje około 120 tysięcy Serbów, a 90 - procentową większość stanowią Albańczycy. W rządzie premiera Isy Mustafa trzech ministrów to Serbowie, co ma poprawić relacje władz z mniejszością serbską. Jednym z tych ministrów jest Aleksandar Jablanovic.