Mariusz Błaszczak zarzucił rządowi, że cynicznie wykorzystuje sprawę Ukrainy do celów wyborczych. Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości dodał w Jedynce, że choć członkowie rządu krytykują Rosję, to jednak polityka wobec tego kraju się nie zmieniła.

Zdaniem Błaszczaka, działania rządu na rzecz Ukrainy są cyniczną grą przedwyborczą. Polityk PiS przypomniał, że ani premier Donald Tusk, ani prezydent Bronisław Komorowski nie odwiedzili Ukrainy po obaleniu Wiktora Janukowycza. Dodał, że nie zmieniła się też polityka wobec Rosji. Świadczy o tym, zdaniem szefa klubu PiS, fakt, że w przyszłym roku będzie obchodzony w Polsce Rok Rosji.

Mariusz Błaszczak nie zgodził się z opinią premiera, że zjednoczona Europa może się wyrwać z uzależnienia od dostaw surowców energetycznych z Rosji. Polityk powiedział, że jest to niemożliwe ze względu na sprzeczne interesy państw Unii. Na przykład Niemcy, jego zdaniem, kupują surowce z Rosji kosztem innych krajów, w tym Polski. Deklaracje premiera Tuska w sprawie energetyki są, zdaniem Błaszczaka, grą polityczną. Szef klubu PiS dodał, że rząd Tuska dopuścił się wielu zaniechań w staraniach o niezależność energetyczną Polski. Nie kontynuował działań prezydenta Lecha Kaczyńskiego, takich jak budowa rurociągu Odessa - Brody - Gdańsk.

Błaszczak uznał, że emitowany w telewizji, spot upamiętniający 10-lecie wejścia do Unii Europejskiej, jest materiałem wyborczym Platformy Obywatelskiej. Miał on kosztować 7 milionów złotych. Mariusz Błaszczak zapowiedział, że PiS zwróci się w tej sprawie do Państwowej Komisji Wyborczej. Dodał jednak, że nie oczekuje zbyt wiele, bo "w Polsce są równi i równiejsi".