Władze nie kontrolują sytuacji w Kijowie i ma ona cechy „przewrotu państwowego”. Przyznał to premier Mykoła Azarow w czasie spotkania z unijnymi i amerykańskimi dyplomatami. Szef rządu zaznaczył, że sytuację w stolicy kontrolują opozycjoniści. Jest ona poważna, ale władze mają cierpliwość. „Nie chcielibyśmy jednak, aby nasi partnerzy czuli się bezkarni” - dodał Mykoła Azarow.

Premier zażądał od opozycji, aby nie blokowała ona prac organów władzy centralnej: Administracji Prezydenta i Rady Ministrów. Jego zdaniem, oponenci rządzących chcą także zdobyć budynek parlamentu. Poprosił dyplomatów, aby wpłynęli na opozycjonistów, aby ci prowadzili jedynie pokojowe akcje.

Mykoła Azarow dodał też, że nie tylko politycy radykalizują demonstrantów. Winę ponoszą także organy ścigania. Poinformował, że naczelnik kijowskiej milicji Walerij Koriak stracił stanowisko za to, że w sobotę przed świtem wydał rozkaz rozgonienia pokojowej manifestacji na placu Niepodległości w Kijowie. Funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut zachowywali się wtedy wyjątkowo agresywnie bijąc i kopiąc demonstrantów, w tym tych którzy nie stawiali oporu.

Z kolei kierownictwo MSW przeprosiło kilkudziesięciu dziennikarzy, którzy zostali pobici w czasie wczorajszej bójki między agresywnie nastawionymi demonstrantami a funkcjonariuszami oddziałów specjalnych. Ci ostatni bili pałkami kamerzystów i innych pracowników mediów, którzy głośno informowali ich o swojej profesji.