W latach 2007–2011 liczba osób z zaburzeniami psychicznymi i zaburzeniami zachowania zarejestrowanych w poradniach ambulatoryjnej opieki zdrowotnej wzrosła o 3,4 proc., do 1,2 mln – wynika z danych Instytutu Psychiatrii i Neurologii oraz GUS. Przyrost nie był jednolity w całym kraju. I tak np. w województwie łódzkim liczba takich osób wzrosła aż o ponad 57 proc.

– Nie znam danych statystycznych, ale wzrost tego typu zachorowań jest zauważalny. Jest on związany m.in. z kryzysem ekonomicznym – uważa prof. Piotr Gałecki, wicedyrektor szpitala specjalistycznego im. Józefa Babińskiego w Łodzi. Na zdrowiu Polaków mocno odbiło się narastające bezrobocie i brak stabilizacji na rynku pracy. To jednak nie wszystko. – Negatywnie na zdrowie psychiczne wpływa też zmniejszenie więzi rodzinnych, bo ci, co mają pracę, pracują często dłużej – dodaje prof. Gałecki.
Jego zdaniem na statystykę wpływa również rosnąca świadomość, że zaburzenia psychiczne można leczyć, przez co przybywa osób zgłaszających się z podobnymi problemami do lekarzy. – Tym bardziej że problemy psychiczne nie są już tak bardzo stygmatyzowane jak dawniej. Samo leczenie jest zaś znacznie mniej dokuczliwe, jeśli chodzi o skutki uboczne przyjmowanych leków – ocenia prof. Gałecki.
– To nie przypadek, że województwo łódzkie jest na czele rankingu pod względem wzrostu liczby osób z zaburzeniami psychicznymi – uważa dr Agnieszka Golczyńska-Grondas, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego. I wskazuje, że jest to jeden z biedniejszych regionów kraju, z relatywnie wysokim bezrobociem (13,7 proc. przy średniej krajowej rzędu 13 proc.) i dużymi grupami osób, które tracą pracę, co obniża ich standard życia. Ta wyczerpująca sytuacja powoduje depresje, nerwice czy np. stany lękowe.