Państwowa rosyjska firma "Roskino" wciąż ma prawa do dystrybucji ponad 200 przebojów filmowych wyprodukowanych w PRL. Żaden polski rząd nie wypowiedział umów podpisanych 50 lat temu na przeboje takie jak "Seksmisja", "Znachor" czy "Jak rozpętałem II wojnę światową" - informuje "Gazeta Wyborcza".

Roskino sprzedaje licencje na PRL-owskie hity rosyjskim stacjom telewizyjnym albo organizatorom festiwali. Jeszcze do niedawna wydawała je także na DVD w serii "Legendy ekranu" i do tej pory można je tam kupić. Roskino nie płaci polskim studiom ani Filmotece Narodowej ani grosza, bo jest spadkobiercą firmy Soweksportfilm, a ta od 1963 r. aż do końca PRL wymieniała się filmami z Filmem Polskim. Kolejne umowy firmy podpisywały w 1976 i 1983 r. Okazało się, że obowiązują do dziś - pisze "Gazeta Wyborcza".

Polski Instytut Sztuki Filmowej, który przejął w spadku po zlikwidowanym Filmie Polskim prawa do ponad 1,1 tys. radzieckich tytułów, nie może prowadzić działalności gospodarczej, więc nimi nie handluje. Może natomiast udzielić bezpłatnych licencji firmom wydającym w Polsce filmy na DVD oraz organizatorom pokazów i festiwali. Jak informuje "Gazeta Wyborcza" większość polskich firm i instytucji kultury nie ma pojęcia, że może czerpać z tego katalogu za darmo. I kupuje licencje na klasykę w wytwórniach rosyjskich, np. w Mosfilmie czy Lenfilmie.