Rosyjskie media twierdzą, że meteoryt, który spadł dziś nad Uralem został wcześniej zestrzelony. Polski ekspert wyjaśnia, dlaczego jest to niemożliwe.

Płk rez. dr inż. Maciej Mroczkowski prezes Polskiego Towarzystwa Astronautycznego podkreśla, że prędkość ciał kosmicznych, które wpadają w atmosferę ziemską wynosi nie mniej niż około 8 kilometrów na sekundę, częściej od 15 do 20 kilometrów na sekundę. Stąd, jak wyjaśnia podkreśla ekspert w wywiadzie opublikowanym na portalu wprost.pl, nie ma takiego środka, który wystrzelony z Ziemi byłby w stanie zareagować reagować.

Nie ma systemu wczesnego ostrzegania

Ponadto, aby reakcja była skuteczna, trzeba najpierw wiedzieć o zbliżającym się obiekcie i zagrożeniu. Czyli, musi być wcześniejsze rozpoznanie. W tym celu powinien powstać system rozpoznania wokółziemskiej przestrzeni kosmicznej. A takiego systemu jeszcze nie stworzono.

Jak wyjaśnia profesor, dzisiejszy przypadek jest zbliżony, jeśli chodzi o przebieg, do zjawiska meteorytu tunguskiego z czerwca 1908 roku, tylko sama asteroida jest znacznie mniejsza. Z tych fragmentów, które zostały podjęte wynika, że była to asteroida kamienna. Meteorytami stały się odłamki, które powstały po wybuchu w ostatniej, końcowej fazie lotu tego drobnego ciała kosmicznego.

Pytanie o wybuch

Na pytanie, skąd wybuch prof. wyjaśnia: Jeżeli takie ciało ma prędkość rzędu 10 kilometrów na sekundę, kiedy wchodzi w gęstsze warstwy atmosfery, to ma ogromną energię kinetyczną.

Gdy wchodzi w atmosferę zaczyna generować falę uderzeniową. Jak łatwo się zorientować prędkość tego ciała jest wielokrotnie (niekiedy kilkadziesiąt
razy) większa od prędkości dźwięku przy powierzchni Ziemi. Przez to jakby pcha przed sobą warstwę powietrza tworząc tak zwaną odsuniętą falę uderzeniową, w pewnej odległości od tego ciała. Cały czas następuje wymiana ciepła i elementarne zderzenia na poziomie molekularnym, co nazywa się zjawiskiem ablacji, stąd widać przy przelocie tego ciała dość duży ślad, gdyż tam kondensuje się para wodna w atmosferze ziemskiej. Zbiera się ona na drobnych fragmentach, które w wyniku zjawiska ablacji odrywają się głównie z przedniej części takiej asteroidy - mówi prof. Maciej Mroczkowski.

Jak kontynuje, wskutek gwałtownego wyhamowania, ta duża energia kinetyczna musi się wydzielić. Zamienia się w energię potencjalną ciała w tym miejscu, w którym jest tak silnie wyhamowywane. Ponieważ energia kinetyczna w ruchu takiego ciała, kiedy prędkość jest większa od 5 kilometrów na sekundę, jest wyższa od energii, która utrzymuje to ciało w całości (czyli energii wiązań molekularnych), mamy do czynienia z gwałtowną przemianą energetyczną, rozgrzaniem się i formą wybuchu.