Sąd niebawem oceni, czy wkroczenie policji do biur kontrwywiadu było zgodne z prawem
Sobotnia wizyta prezydenta Władimira Putina na ślubie austriackiej szefowej dyplomacji Karin Kneissl wywołała poruszenie w kręgach apelujących o wstrzemięźliwość w ocieplaniu relacji z Rosją. Ale już działania rządu w Wiedniu wymierzone we własny kontrwywiad wzbudziły na tyle duże zaniepokojenie, że natowskie służby ograniczyły współpracę z Austriakami. Tak przynajmniej twierdzi piątkowy „Washington Post”.
Chodzi o akcję przeprowadzoną przez policję w lutym tego roku. Funkcjonariusze z grupy zajmującej się… walką z przestępczością uliczną, czyli głównie łowieniem dilerów narkotyków, weszli do biur Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji i Walki z Terroryzmem (BVD). Przejęto kilkaset płyt CD i liczne dokumenty papierowe, także dotyczące aktualnie prowadzonych postępowań. MSW zaprzeczało, by miały to być akta dotyczące antykonstytucyjnej działalności skrajnej prawicy, w tym ludzi z kręgów FPÖ, bo i taka wersja się pojawiła. W ciągu najbliższych dni o legalności akcji wypowie się sąd, a po wakacjach oceni ją parlamentarna komisja. Działania MSW ostro skrytykował prezydent Alexander Van der Bellen.
Sprawa wywołała nad Dunajem prawdziwą burzę. Podczas rozmów koalicyjnych po wyborach z 2017 r. skrajnie prawicowa Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) naciskała, by w rządzie Sebastiana Kurza otrzymać teki ministrów resortów siłowych. I tak się stało: FPÖ, którą z kremlowską Jedną Rosją łączy formalna umowa o współpracy, przejęła resorty obrony i spraw wewnętrznych. Opozycja obawia się więc, że dokumenty BVD mogły trafić w niepowołane ręce. Obawy te podzielają wywiady państw członkowskich NATO. Chociaż Austria nie należy do Sojuszu, ściśle kooperuje z jego członkami.
– Utrzymywaliśmy pogłębioną i dobrą współpracę. Ale po rajdzie przestaliśmy się dzielić najbardziej wrażliwymi informacjami. Niepokoimy się, dokąd mogą one trafić – mówi cytowany przez „Washington Post” anonimowy przedstawiciel jednego z europejskich wywiadów. Pretekst wejścia do biur BVD, który znalazł się w oficjalnych dokumentach MSW, dotyczy nieprawidłowego postępowania z danymi osobowymi. Ale austriackie media piszą, że policja powoływała się też na inny powód, który wskazuje, że swoją akcją MSW mogło udaremnić wrażliwą operację wywiadowczą. Funkcjonariusze BVD mieli bowiem we współpracy z południowokoreańskimi służbami specjalnymi produkować na potrzeby tych ostatnich fałszywe paszporty Korei Północnej.