Od przejęcia władzy przez Kim Dzong Una sytuacja ekonomiczna Korei Północnej się ustabilizowała.
Dziennik Gazeta Prawna
„Naprawdę wierzę, że Korea Północna ma znakomity potencjał i pewnego dnia będzie gospodarczo i finansowo wielkim narodem. Kim Dzong Un zgadza się w tym ze mną. To się stanie” – napisał pod koniec maja na Twitterze Donald Trump, informując, że amerykańska delegacja pojechała do Pjongjangu ustalać szczegóły jego spotkania z północno koreańskim przywódcą. Nawet jeśli ostatnia runda ONZ-owskich sankcji uderzyła gospodarczo w jego kraj i skłoniła go do rozmów, nie zmienia to faktu, że w tym przypadku amerykański prezydent ma rację – komunistyczna Korea ma potencjał, a chociaż od Południa nadal dzieli ją przepaść, to dzięki przeprowadzanym reformom nie jest już państwem skrajnie ubogim.
Reformy, które wprowadził Kim Dzong Un po przejęciu władzy w grudniu 2011 r., wcale nie są tylko kosmetyczne, zmienił on bowiem priorytety. Najpierw, w 2013 r. obowiązującą przez lata doktrynę, zgodnie z którą najważniejsze są wydatki na siły zbrojne, zastąpił równoległym rozwojem programu jądrowego i cywilnej gospodarki, zaś w kwietniu tego roku wezwał do „skoncentrowania wszystkich wysiłków na rzecz budowy potężnej socjalistycznej gospodarki”. Innymi słowy, rozwój gospodarczy ma obecnie pierwszeństwo przed wydatkami na zbrojenia. Po części wprawdzie jest to związane z tym, że dotychczasowy główny cel w postaci wejścia w posiadanie broni jądrowej i środków do jej przenoszenia został już osiągnięty, tym niemniej w północnokoreańskich realiach jest to naprawdę duża zmiana.Co więcej, rządy Kim Dzong Una ustabilizowały sytuację gospodarczą. Gdy młody przywódca obejmował władzę po śmierci ojca, Korea Północna zmagała się z potężną hiperinflacją.
Tymczasem od końca 2012 r. czarnorynkowy kurs dolara wobec północnokoreańskiego wona utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie. Według szacunków banku centralnego Korei Południowej, od kiedy nowy przywódca objął władzę, był tylko jeden rok ze spadkiem PKB (2015), średni roczny wzrost gospodarczy wyniósł 1,24 proc., ale w 2016 r. było to już 4 proc., co stanowiło najlepszy wynik od 17 lat. W tym samym okresie eksport rósł średnio w tempie 4–5 proc. rocznie, a import o 3–5 proc., choć na pewno w szacunkach za rok 2017, gdy ONZ zaostrzyła sankcje gospodarcze, będzie widoczny spadek. Wreszcie, według oceny ONZ-owskiego Światowego Programu Żywnościowego (WFP), niedożywienie nadal jest problemem, ale nie ma już przypadków śmierci głodowej, jak miało to miejsce na masową skalę pod koniec lat 90. XX w.
Jednak możliwości wzrostu gospodarczego w przypadku tak małej, zacofanej i zamkniętej gospodarki jak północnokoreańska są ograniczone i jedynym sposobem na uruchomienie potencjału jest jej otwarcie na świat. Największe możliwości dają surowce naturalne. Przed embargiem najważniejszym towarem eksportowym były węgiel i ruda żelaza, ale Korea Północna ma znacznie więcej zasobów. Różne południowokoreańskie szacunki mówią, że wartość surowców na Północy to 3–6 bln dol. To wielokrotnie więcej niż roczny PKB tego kraju, który w 2016 r. szacowany był na 28,5 mld dol. Szczególnie cenne są duże złoża metali ziem rzadkich, które są używane do produkcji zaawansowanej elektroniki i z łatwością znajdą zbyt na Południu.
Ewentualne zniesienie bądź złagodzenie międzynarodowych sankcji otwarłoby możliwość wznowienia wspólnych koreańskich projektów gospodarczych, takich jak zamknięty w 2016 r. kompleks przemysłowy w Kaesong. Dla południowokoreańskich firm, które chcą przenosić produkcję do tańszych krajów, jest to bardzo dobre rozwiązanie z racji bliskości geograficznej, wspólnego języka i wyjątkowo taniej siły roboczej. Korea Południowa ma też nadzieję na reaktywację projektu budowy transkoreańskiej linii kolejowej, co pozwoliłoby jej na eksport towarów drogą lądową, a nie tylko morską i lotniczą. Ale w oczywisty sposób skorzystałaby na tym też Północ, szczególnie że niezbędna do tego modernizacja tamtejszych linii kolejowych zapewne zostałaby sfinansowana przez Seul. Do zaangażowania się gospodarczego w Korei Północnej chętna też jest Rosja, która chce to połączyć z planami rozwoju swojego Dalekiego Wschodu.