Prezydent Francji Emmanuel Macron podkreślił w poniedziałkowej rozmowie telefonicznej z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, że rezolucja RB ONZ ws. zawieszenia broni w Syrii obejmuje też Afrin, gdzie trwa turecka ofensywa przeciwko kurdyjskim milicjom.

"Prezydent republiki podkreślił, że zawieszenie broni odnosi się do całej Syrii, w tym Afrinu, i powinno być wdrożone niezwłocznie wszędzie i przez wszystkich, by powstrzymać spiralę przemocy, która może doprowadzić do wybuchu w regionie i może oddalić jakiekolwiek nadzieje na polityczne rozwiązanie" - podał w oświadczeniu Pałac Elizejski.

Macron dodał, że Francja "całościowo i nieprzerwanie" prowadzi kontrolę dostępu pomocy humanitarnej i kwestii użycia broni chemicznej w regionie.

Turcja twierdzi, że sobotnia rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ z żądaniem 30-dniowego zawieszenia broni w Syrii nie odnosi się do operacji "Gałązka oliwna", czyli tureckiej ofensywy w Afrinie. "Niektóre regiony, takie jak Wschodnia Guta, podlegają decyzji ONZ o zawieszeniu broni w Syrii, ale Afrin nie należy do nich" - powiedział wicepremier Turcji Bekir Bozdag, będący również rzecznikiem rządu. "Decyzja nie wpłynie na naszą operację +Gałązka oliwna+ w regionie Afrin" - oświadczył.

W poniedziałek Turcja wysłała do Afrinu specjalne siły policyjne. Jest to przygotowanie do "nowych walk" - oznajmił Bozdag.

Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła w sobotę jednomyślnie rezolucję z żądaniem zaprowadzenia "bez zwłoki" 30-dniowego rozejmu w Syrii, aby umożliwić udzielenie pomocy i ewakuację rannych ze Wschodniej Guty na przedmieściach Damaszku.

Od ponad tygodnia region ten, będący enklawą syryjskich rebeliantów, jest celem bardzo intensywnych nalotów sił powietrznych syryjskiego reżimu, wspieranych - jak podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka - przez rosyjskie samoloty bojowe.

Szef rosyjskiej dyplomacji Siergieł Ławrow podkreślił w poniedziałek, że rezolucja RB ONZ nie obejmuje walk z terrorystami, prowadzonych przez wspierane przez Rosję syryjskie prorządowe siły.

Turcja prowadzi w Syrii własną ofensywę wymierzoną w kurdyjską milicję YPG, która kontroluje leżący w prowincji Aleppo region Afrin. Ankara uważa tę milicję za organizację terrorystyczną, natomiast USA wspierają ją w ramach walk z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS).

Władze Turcji obawiają się, że Kurdowie skonsolidują tereny odbite tam z rąk bojowników IS. Argumentują, że operacja ma na celu ochronę granic Turcji, "zneutralizowanie" kurdyjskich bojowników w Afrinie i uwolnienie tamtejszej ludności od "ucisku i opresji". YPG odpierają zarzuty o terroryzm i oskarża Turcję o ataki na cywilów. (PAP)

ndz/ mal/