Szef PE Antonio Tajani ulega fake newsom, fałszywej propagandzie i kłamstwom, kierowanym do niego przez totalną opozycję z Polski - powiedział szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Był to komentarz do zapowiedzi szefa szefa PE, że zwróci się do premier Beaty Szydło o zapewnienie bezpieczeństwa polskim europosłom.

Podczas sobotniej demonstracji narodowców w centrum Katowic, zdjęcia eurodeputowanych PO, którzy głosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego w sprawie naruszania przez Polskę fundamentalnych wartości UE, zawisły na atrapach szubienic.

We wtorek w radiowej Jedynce, szef MSWiA ocenił sobotnie działania narodowców, jako "głupie". - Oni wpisują się, niestety w to wszystko, co wymierzone jest przeciwko Polsce - podkreślił.

Zdaniem Błaszczaka, o wydarzeniu w Katowicach zrobiło się głośno, dlatego, że w Polsce "jest totalna opozycja, politycy, zainteresowani powrotem za wszelką cenę do władzy i realizacją osobistych korzyści".

Szef MSWiA skomentował również zapowiedź szefa PE Antonio Tajaniego, iż zwróci się do premier Beaty Szydło o zapewnienie bezpieczeństwa polskim europosłom w związku z wieszaniem ich portretów na atrapach szubienic przez narodowców. Błaszczak stwierdził, że Polska jest krajem bezpiecznym, w odróżnieniu od wielu państw na Zachodzie. W jego ocenie, Tajani "ulega fake newsom, fałszywej propagandzie i kłamstwom, kierowanym do niego przez totalną opozycję z Polski". - To nie jest opozycja wobec rządu, to jest opozycja wobec Polski. Jest pytanie zasadnicze, czy to tylko strategia PO?, czy też mamy do czynienia z realizacją planu Kremla? - pytał minister.

- Obecna Polska jest krajem, który zapewnia swobodę wypowiedzi, wolności osobiste, ale to się wielu nie podoba. Na przykład tej grupie, która każdego 10. (dnia miesiąca) próbuje zablokować zgromadzenie na Krakowskim Przedmieściu. Oni sami mówią o tym, że są gotowi łamać prawo. Oni działają niczym bojówki - mówił Błaszczak.

Minister przywołał też tzw. "Błękitny Marsz" na czele którego - jak wskazywał - szedł Donald Tusk. - Na tym marszu w 2006 r., zwolennicy PO nieśli szubienicę z powieszonym portretem ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Można by powiedzieć, stosując retorykę PO, że na czele ówczesnego marszu faszystowskiego szedł Donald Tusk - oświadczył.

W sobotę na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się - według policji - ok. 70 przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.

Doniesienie do prokuratury po sobotniej demonstracji przesłali działacze Komitetu Obrony Demokracji - przywołując dwa przepisy Kodeksu karnego: dot. publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni (art. 255 par. 2 Kodeksu karnego) oraz gróźb bezprawnych wobec europosłów (art. 190 kk).

Jak podawała policja, w trakcie demonstracji nie doszło do "gwałtownego naruszenia porządku, które wymagałoby natychmiastowej interwencji policjantów obecnych na miejscu". Mundurowi analizują jednak przebieg manifestacji "w związku z propagowanymi przez uczestników treściami oraz formą ich prezentacji".

Katowicka prokuratura nie zdecydowała w poniedziałek, czy rozpocznie śledztwo, czy też umorzy sprawę sobotniej demonstracji narodowców w Katowicach. Zwróciła sprawę policji, która ma przesłuchać świadków. Postępowanie w tej sprawie zapowiedział w poniedziałek minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Parlament Europejski przyjął w połowie listopada rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. PE wyraził m.in. zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel PE do polskiego rządu, by potępił "ksenofobiczny i faszystowski" Marsz Niepodległości.

Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun. Ich zdjęcia narodowcy zawiesili na szubienicach.