Prezydent Francji Emmanuel Macron i prezydent USA Donald Trump zgodzili się we wtorek w rozmowie telefonicznej, że będą współpracować ze sobą w celu znalezienia wspólnej odpowiedzi w razie nowego ataku chemicznego w Syrii - poinformował Pałac Elizejski.

Macron zaprosił również Trumpa wraz z małżonką Melanią do wzięcia udziału w Paryżu 14 lipca w defiladzie podczas obchodów Dnia Bastylii, święta narodowego Francji.

Jak podaje Pałac Elizejski, amerykański prezydent odparł, że przeanalizuje możliwość takich odwiedzin. W tym roku podczas obchodów Dnia Bastylii w Paryżu zostanie upamiętniona setna rocznica przystąpienia Stanów Zjednoczonych do I wojny światowej.

Prezydenci USA i Francji "omawiali kwestię syryjską i konieczność współpracy nad wspólną odpowiedzią w razie ataku chemicznego" w Syrii - poinformowała kancelaria francuskiego prezydenta, nie podając więcej szczegółów na ten temat.

Wcześniej we wtorek rzecznik Pentagonu Jeff Davis powiadomił, że amerykańskie służby wywiadowcze informują o zwiększonej aktywności w syryjskiej bazie lotniczej w Szajracie. Zdaniem strony amerykańskiej aktywność ta może być związana z przygotowaniem do użycia broni chemicznej.

W poniedziałek rzecznik Białego Domu Sean Spicer oznajmił, iż "wiele wskazuje na to, że władze Syrii są znów gotowe do użycia broni chemicznej, tak jak to miało miejsce 4 kwietnia" w Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów muhafazie (prowincji) Idlib na północnym zachodzie Syrii; w ataku tym śmierć poniosło co najmniej 87 osób, w tym 30 dzieci. Spicer zapowiedział też, że jeśli dojdzie do ataku, cena dla władz w Damaszku będzie wysoka.

W reakcji na ten atak siły USA w nocy z 6 na 7 kwietnia przeprowadziły atak z użyciem 59 pocisków manewrujących Tomahawk na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims, powodując poważne szkody.

Francuscy dyplomaci i przedstawiciele ministerstwa ds. sił zbrojnych powiedzieli, że do Paryża nie dotarła żadna konkretna informacja o nowej aktywności chemicznej w Syrii.

"To wydaje się być komunikatem dla Rosjan" - powiedział jeden z tych anonimowych przedstawicieli, cytowany przez Reutera. "To nam odpowiada i pasuje do czerwonej linii Macrona w sprawie użycia broni chemicznej" - dodał.

Pod koniec maja francuski prezydent potwierdził poparcie dla syryjskiej opozycji. Spotkał się wówczas z delegacją mającego siedzibę w Rijadzie Wysokiego Komitetu Negocjacyjnego (HNC), w skład którego wchodzą główne grupy rebelianckie i polityczni oponenci prezydenta Syrii Baszara el-Asada.

Do spotkania doszło nazajutrz po przyjęciu w Wersalu przez Macrona prezydenta Rosji Władimira Putina, głównego sojusznika Asada. Po rozmowie z Putinem Macron podkreślił, że "absolutnym priorytetem jest walka z terroryzmem i likwidacja ugrupowań terrorystycznych, w tym zwłaszcza Daesz (arabski akronim Państwa Islamskiego)" w Syrii. Opowiedział się za demokratyczną transformacją w Syrii zakładającą "zachowanie państwa syryjskiego".

Ostrzegł też, że jakiekolwiek użycie broni chemicznej w tym rozdartym wojną kraju pociągnie za sobą natychmiastową odpowiedź Francji. (PAP)