Marcinkowski (przewodniczący komisji Patryk Jaki oświadczył, że można podawać jego nazwisko) przez media nazwany "handlarzem roszczeń" został wezwany przed komisję w związku z reprywatyzacją nieruchomości Twarda 8/12 (dawny adres Twarda 10). W efekcie z tego miejsca musiało się przenieść jedno z najlepszych stołecznych gimnazjów. Marcinkowski ma już prokuratorskie zarzuty w związku z tą m.in. reprywatyzacją; jest aresztowany.
Według mec. Gromelskiego istnieje "daleko idąca wątpliwość" między sytuacją prawną jego klienta, jako podejrzanego w śledztwie ws. dzikiej reprywatyzacji i jako strony przed komisją. "Ten stan prawny jest stanem nie do zniesienia dla podstawowych praw pana Marcinkowskiego. Jego status podejrzanego w śledztwie ogranicza lub eliminuje większość lub wszystkie jego prawa. Jako podejrzany, jest zobowiązany do zachowania tajemnicy śledztwa - i zarówno on jak i ja jako jego obrońca nie wiemy - jaki jest zakres tej tajemnicy i czy on jej nie naruszy" - mówił Gromelski.
Szef komisji Patryk Jaki nie zgodził się z tymi argumentami. "To pan mecenas miesza porządki prawne. Według naszej wiedzy, według orzecznictwa i doktryny, każda ustawa cieszy się domniemaniem konstytucyjności, dopóki TK jej nie zakwestionuje. A komisja zapewniła, że przesłuchani jako strony będą mieli pełne prawa wynikające ze statusu strony; komisja zrobiła więcej niż musiała, by te prawa zapewnić" - dodał Jaki.
Po dalszej wymianie zdań i odebraniu głosu Gromelskiemu oraz drugiej pełnomocniczce Marcinkowskiego Jaki uznał, że czas na podobne wypowiedzi będzie po zakończeniu rozprawy i przeszedł do przesłuchania pierwszego świadka - byłego miejskiego urzędnika Krzysztofa Śledziewskiego.
Na wstępie posiedzenia szef komisji Patryk Jaki oświadczył, że na poniedziałkowe posiedzenie nie stawił się nikt w imieniu m.st. Warszawy - jako Skarbu Państwa, strony postępowania administracyjnego. Będą natomiast przesłuchiwani byli miejscy urzędnicy - w charakterze świadków.