Minister kultury, któremu podlegają media publiczne powinien mieć możliwość zgłoszenia swojego kandydata do rady nadzorczej takiej spółki - powiedział PAP przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański.

Czabański odniósł się w ten sposób do komunikatu innego członka Rady Juliusza Brauna ws. środowego posiedzenia RMN. Braun napisał, wówczas zdecydowano głosami członków RMN z ramienia PiS o zmianach w składzie rad nadzorczych dwóch spółek radiowych: Polskiego Radia i Radia PiK. Jak wskazał zmiany te zostały dokonane na wniosek wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego.

"Rekomendował on do rady nadzorczej Polskiego Radia Grzegorza Kłoczkę, a do rady nadzorczej Radia Pomorza i Kujaw Monikę Wyszomirską-Łapczyńską. Obie te osoby są zatrudnione w MKiDN i - zgodnie z wnioskiem ministra Piotra Glińskiego - mają być w radach nadzorczych reprezentantami ministra. Aby zrobić miejsce dla osób wskazanych przez ministra, odwołano, bez wskazania przyczyn merytorycznych, osoby pełniące dotąd funkcje członków rad nadzorczych" - poinformował Braun.

Jak dodał, według relacji przewodniczącego RMN, minister Gliński chce umieścić swoich przedstawicieli we wszystkich 20 spółkach medialnych i kolejne wnioski w tej sprawie Rada Mediów Narodowych będzie rozpatrywać w miarę ich napływania. "Jest to kolejny krok w kierunku bezpośredniego podporządkowania mediów publicznych rządzącej partii i administracji rządowej" - stwierdził Braun.

Do sprawy odniósł się w rozmowie z PAP przewodniczący Rady Mediów Narodowych, który podkreślił, że głównym argumentem na rzecz uwzględnienia wniosku Glińskiego było to, że minister "reprezentuje właściciela spółki i jako Walne Zgromadzenie odpowiada za majątek i sprawy finansowe tej spółki". "Jest więc dla mnie oczywistym, że powinien móc obsadzić jedno miejsce w radzie nadzorczej" - wskazał.

"Jeśli wobec kandydata nie ma żadnych przeciwwskazań i spełnia on warunki merytoryczne określone w odpowiednich ustawach, to ja będę za tym, by takie wnioski uwzględnić" - dodał Czabański. Zaznaczył, że każdorazowo ewentualna zmiana w składzie rady nadzorczej to decyzja całej RMN.

Czabański przypomniał też, że obecne rady nadzorcze mediów publicznych (oprócz PAP) zostały powołane jeszcze przez ministra skarbu państwa, któremu wcześniej podlegały te spółki. "To się zmieniło i obecnie Walnym Zgromadzeniem spółek medialnych jest minister kultury i dziedzictwa narodowego i jest zrozumiałe, że chce on zaproponować swoich kandydatów do rad nadzorczych" - podkreślił.

Według Brauna, że oczekiwania ministra Glińskiego nie mają podstaw prawnych. "Prawo powołania po jednym członku w radach nadzorczych mediów publicznych przysługiwało ministrowi kultury na podstawie ustawy obowiązującej do końca 2015 r. (należy jednak zauważyć, że nie byli to reprezentanci ministra, a minister nie miał prawa ich odwołać przed upływem kadencji)" - poinformował.

Tymczasem, jak zauważył, ustawa o radiofonii i telewizji w obecnym brzmieniu, uchwalona głosami posłów PiS w 2016 r., nie przewiduje takiego uprawnienia ministra, a jedynym organem uprawnionym do powoływania i odwoływania władz mediów publicznych jest RMN.

W ocenie Brauna oczekiwanie ministra Glińskiego, iż w składzie organu każdej spółki mediów publicznych będzie przedstawiciel ministra, który w dodatku może być w każdej chwili odwołany nie tylko nie ma uzasadnienia prawnego, ale jest działaniem rażąco sprzecznym z intencją ustawodawcy wyrażoną w uzasadnieniu do ustawy. "Wyrażam zdumienie, że to sprzeczne z ustawą stanowisko ministra znalazło pełną akceptację członków RMN, posłów PiS" - podsumował Braun.