W sprawie 10 kwietnia 2010 r. śledczy postanowili przedstawić Rosjanom zarzut umyślnego sprowadzenia katastrofy.
Czy można mówić o przełomie w śledztwie?
W zasadzie wszystkie informacje dotyczące śledztwa były wcześniej sygnalizowane oficjalnie lub nieoficjalnie. Podstawą do zmiany zarzutów wobec rosyjskich kontrolerów była, jak stwierdzili prokuratorzy, nowa opinia fonoskopijna z odczytu rejestratora P500, który nagrywał rozmowy osób z kontroli lotu. Dzięki temu, jak wyjaśniał szef prokuratorskiego zespołu smoleńskiego Marek Kuczyński, udało się zrekonstruować więcej wypowiedzi. Taką możliwość zapowiadali we wrześniu dziennikarz Cezary Gmyz i Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej w MON. Jednak na wczorajszej konferencji prokurator Kuczyński unikał odpowiedzi o dokładną treść zrekonstruowanych fragmentów. Tłumaczył to tajemnicą śledztwa.
Jakie zarzuty tym razem chcą postawić polscy prokuratorzy Rosjanom?
Po analizie materiału dowodowego śledczy doszli do wniosku, że należy dwóm kontrolerom lotów postawić zarzut umyślnego sprowadzenia katastrofy. Czyn ten jest sklasyfikowany w art. 173 kodeku karnego. Zgodnie z jego par. 1 za sprowadzenie katastrofy zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Z kolei par. 3 tego przepisu mówi, że jeżeli następstwem katastrofy jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności.
Trzeciej osobie, która przebywała wówczas na wieży w Smoleńsku, prokuratorzy zarzucają pomocnictwo w sprowadzeniu katastrofy. Grozi jej taka sama kara jak kontrolerom.
Co to znaczy, że kontrolerzy działali umyślnie?
W praktyce polscy śledczy uważają, iż kontrolerzy lotu chcieli doprowadzić do rozbicia się samolotu albo mieli świadomość, że czynności, jakie wykonują, mogą do tego doprowadzić, a mimo to od nich nie odstąpili. Miało to polegać na przekazywaniu pilotom fałszywych informacji o ścieżce i kursie samolotu, a także na braku decyzji o zamknięciu lotniska.
Czy strona rosyjska musi udzielić pomocy prawnej?
Nie. Rosja nie jest zobligowana do udzielenia pomocy wnioskowanej przez naszych prokuratorów. W przeszłości wielokrotnie już śledczym z Polski odmawiała. Zazwyczaj powoływała się przy tym na art. 2 europejskiej konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych. Przepis ten stanowi, że państwo może odmówić udzielenia pomocy prawnej m.in. wtedy, gdy wykonanie wniosku mogłoby naruszyć np. bezpieczeństwo lub inne podstawowe interesy państwa.
Polscy prokuratorzy podkreślają jednak, że do składania wniosku o udzielenie pomocy prawnej są zobligowani przez kodeks postępowania karnego. Powołują się przy tym na art. 313 k.p.k. Przepis ten stanowi, że – w sytuacji gdy zebrane w toku śledztwa dane uzasadniają dostateczne podejrzenie, że czyn popełniła dana osoba – należy sporządzić postanowienie o przedstawieniu zarzutów, ogłosić je niezwłocznie podejrzanemu i przesłuchać go. Powoływanie się na ten przepis jest jednak o tyle kłopotliwe, że stanowi on również wprost, iż czynności te nie muszą być realizowane, m.in. wówczas gdy przesłuchanie podejrzanego nie jest możliwe z powodu jego ukrywania się lub nieobecności w kraju.
Jakie kolejne czynności mogą podjąć polscy śledczy, gdy spotkają się z odmową ze strony rosyjskiej?
W takim przypadku kolejnym ruchem może być np. wystawienie międzynarodowych listów gończych za podejrzanymi. Skuteczność takiego kroku będzie jednak również zależała od woli Rosji. W przypadku przebywania podejrzanych za granicą ich zatrzymanie na podstawie listu gończego będzie leżało w gestii organów ścigania państwa, na terytorium którego będą oni przebywać.
Czy postawienie kontrolerom zarzutu umyślnego sprowadzenia katastrofy oznacza, że prokuratura odstępuje od badania wątku dotyczącego wybuchu?
Nie. Prokuratura nadal sprawdza, czy katastrofa Tu-154 nie była efektem wybuchu. Jak informował wczoraj Marek Pasionek, zastępca prokuratora generalnego nadzorujący śledztwa smoleńskie, w tym celu nawiązano współpracę z czterema zagranicznymi laboratoriami kryminalistycznymi mającymi doświadczenie w rozpoznawaniu aktów terroru (w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Irlandii Północnej i we Włoszech). Mają one stwierdzić, czy na ciałach ofiar katastrofy smoleńskiej są ślady materiałów wybuchowych.
Rosja: to sprawa polityczna
Informacja o oskarżeniach przeciwko smoleńskiej kontroli lotu szybko trafiła na światowe portale. „Parłamientskaja Gazieta”, organ prasowy rosyjskiego parlamentu, cytuje wiceszefa senackiej komisji obrony Franca Klincewicza. Jego zdaniem Polska w ten sposób „stanęła na czele wojny psychologicznej toczonej przeciwko Rosji”. Rosyjski ekspert wojskowy Igor Korotczenko powiedział z kolei białoruskiej redakcji radia Sputnik, że oskarżenia mają polityczny charakter, a rządząca prawica próbuje w ten sposób uniknąć uznania, że wina za Smoleńsk leży po stronie pilotów. Wieści z Warszawy były też jednym z tematów dnia dla Reutersa.