Byli prezydenci nie powinni stwarzać wrażenia, że ich troska o kraj jest motywowana politycznie, to byłoby używanie ważnej sprawy do sprawy nieważnej - ocenił wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański odnosząc się do listu trzech byłych prezydentów.

W liście Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski zaapelowali do polskiego rządu i wszystkich sił politycznych o odpowiedzialną politykę europejską. Autorzy listu zaznaczyli, że w przededniu 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich Unia stoi przed wieloma wyzwaniami natury politycznej, ekonomicznej i społecznej.

Byli prezydenci zaznaczyli, że "na posiedzeniu Rady Europejskiej w Rzymie rozpocznie się ważny etap zmian w Unii Europejskiej". "Nie może tam zabraknąć konstruktywnego, uważnie słuchanego głosu naszego kraju" - podkreślili.

"Każdy wybiera sobie język i stopień dramaturgii, jaki uważa za stosowny. Ja nie podzielam tej dramaturgii, nie udziela mi się ten nastrój" - mówił wiceszef MSZ w środę dziennikarzom. "Doceniam troskę, mam nadzieję, że ona jest prezentowana w dobrej wierze" - dodał Szymański.

W jego ocenie b. prezydenci "mają powody, by reagować trochę spokojniej" i nie stwarzać wrażenia, że ich "zapewne niekłamana troska o kraj" jest motywowana politycznie. "To byłoby używanie ważnej sprawy do sprawy nieważnej" - stwierdził.

W sobotę w Rzymie na uroczystym szczycie z okazji 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich, które zapoczątkowały integrację europejską, ma zostać przyjęta deklaracja rzymska. Ma ona wyznaczyć kierunek dla UE 27 państw - bez Wielkiej Brytanii przygotowującej się do opuszczenia Wspólnoty - na najbliższą dekadę.

Jak mówił wcześniej PAP Szymański, tak długo, jak pod deklaracją nie ma podpisu polskiej premier, tak długo deklaracji nie ma. Jak podkreślił, Polska upomina się o to, by w dokumencie nie sugerować nawet jakichkolwiek podziałów UE.

Według wiceszefa MSZ ważnymi dla Polski kwestiami są obrona wspólnego rynku i sformułowanie planów dotyczących przyszłości polityki obronnej. (PAP)