Pojawił się nowy gracz na politycznej scenie. To grupa samorządowców, którzy chcą być konkurencją dla partii.
W założeniu Ruch Samorządowy „Bezpartyjni” ma być w najbliższych wyborach samorządowych alternatywą dla partii politycznych. Wśród jego założycieli są m.in. prezydenci i burmistrzowie kilku miast (Piotr Krzystek ze Szczecina, Janusz Kubicki z Zielonej Góry, Robert Raczyński z Lubina czy Piotr Roman z Bolesławca) oraz grupa radnych miejskich i wojewódzkich.
– Chcemy pokazać, że głosowanie na partie polityczne to nie jest jedyny wybór. Potrafimy mówić jednym głosem – przekonywał na wczorajszej konferencji prezydent Krzystek.
Samorządowcy planują start pod wspólnym szyldem w przyszłorocznych wyborach do Sejmu. Ruch ma także wystawić kandydatów do rad gmin i sejmików województw.
Program Ruchu zbliża go do ugrupowania Kukiz’15. Bo choć wśród postulatów są rzeczy dość ogólnikowe (decentralizacja administracji, mniejsza biurokracja, uproszczenie systemu podatkowego), jedna jest bardzo konkretna – wprowadzenie zasady wyborów bezpośrednich na wszystkich szczeblach samorządu.
Z podobnymi postulatami wychodzi ugrupowanie Pawła Kukiza. Partia ta chce wprowadzić bezpośrednie wybory także starostów czy marszałków oraz jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW). PiS takie zmiany rozważał, ale Jarosław Kaczyński zapowiedział już, że np. marszałkowie nadal będą wybierani przez sejmiki. PO dopuszcza bezpośredni wybór starostów, ale marszałków – już niekoniecznie.
Zdaniem burmistrza Gubina Bartłomieja Bartczaka to może być straszak dla partii politycznych. – Problemem tego rodzaju pomysłów jest to, że cierpią na deficyt wyraźnego przywództwa. A to komplikuje układanie list wyborczych, bo kto miałby być numerem jeden? Trudno będzie też pogodzić interesy wszystkich osób zaangażowanych w działania – ocenia burmistrz.
Politolog z UJ Jarosław Flis ocenia, że Ruch Samorządowy może być atrakcyjną alternatywą dla tych wyborców, którzy uważają, że PiS nie sprawdził się jako partia rządząca, a PO nie zasłużyło na powrót do władzy. – Inicjatywa ma sporo atutów, ale na pewno nie zjednoczy wszystkich samorządowców. Co nie oznacza, że nie może być poważnym zagrożeniem dla dużych partii – mówi Flis. Jego zdaniem o sukcesie będzie można mówić wtedy, gdy Ruch przebije np. wynik KWW Rafała Dutkiewicza (prezydenta Wrocławia) z 2010 r., który zgarnął 22 proc. głosów w wyborach do sejmiku woj. dolnośląskiego.
Choć na razie mowa jedynie o oddolnej i fragmentarycznej inicjatywie, plany samorządowców mogą być bardziej ambitne. Niedawno w DGP pisaliśmy, że wśród lokalnych władz pojawił się pomysł powołania partii politycznej na wypadek, gdyby PiS postanowił wprowadzić wyłącznie listy partyjne w wyborach samorządowych. Ruch może być pierwszym krokiem na tej drodze.