Podczas rocznicowego szczytu UE w marcu w Rzymie otworzy się nowy rozdział w historii; będzie to moment narodzin UE 27 państw; Brexit nie zatrzyma UE - mówił w środę w PE szef KE Jean-Claude Juncker, przedstawiając scenariusze przyszłej integracji europejskiej.

Juncker zaprezentował europosłom pięć różnych wizji zmian w UE i ułożenia współpracy w gronie 27 państw bez Wielkiej Brytanii. Przewidują one zarówno rozluźnienie integracji, UE wielu prędkości, jak i federację. To wkład KE w przygotowania do 60. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich z 1957 r. Z tej okazji do włoskiej stolicy na specjalny szczyt 25 marca zjadą się unijni liderzy.

"To nie będzie tylko zwykła uroczystość rocznicowa. To będzie moment narodzin UE 27 państw. To będzie nowy rozdział naszej historii. Potrzebne są nowe odpowiedzi na pytania, które od dawna sobie zadajemy. Quo vadis Europo 27 państw?" - mówił szef KE.

Jak wskazywał, Brexit - mimo że jest bolesny - nie zatrzyma UE. W jego ocenie nie ma lepszego momentu na rozpoczęcie trudnej debaty o przyszłości UE 27 państw niż obecna chwila.

Przypominał wizje więzionych przez faszystowski reżim włoskich intelektualistów Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego, którzy jeszcze w trakcie II wojny światowej postulowali integrację europejską. Ich manifest został ukończony w więzieniu na włoskiej wyspie Ventotene.

"Spinelli i Rossi zdecydowali, że nie dadzą się ograniczyć murom więzienia Ventotene. Chcieli wyciągnąć swoje ramiona w kierunku światła, marzyli o lepszej przyszłości i utorowali jej drogę. 60 lat później powinno być to dla nas inspiracją" - przekonywał Juncker.

Jego zdaniem teraz nastał czas na pionierów, by znowu nakreślić wizje zjednoczenia 27 krajów UE. Zauważył, że świat zmienia się każdego dnia, tak samo jak życie Europejczyków, pod wypływem globalizacji, zagrożenia terrorystycznego czy rozwoju nowych technologii.

"Albo ten rozwój wypadków nas przerośnie, albo stawimy mu czoło i skorzystamy z szans, jakie ze sobą niesie. Europa nie może pokazać zmęczenia, Europa musi być cały czas czujna i wykorzystywać aktywnie szanse, jakie są przed nią" - oświadczył.

Przekonywał, że przyszłość Europy nie może być zakładnikiem kolejnych tur wyborów, kadencji czy polityki partyjnej.

Przemówienie było też okazją do przyznania się do błędów w komunikacji. "Powinniśmy przestać mówić tylko o naszych zamiarach, o tym co powinniśmy robić, powinniśmy dawać ludziom do rąk konkrety" - podkreślił szef Komisji.

Juncker mówił, że nadszedł czas, by pokazać, co UE może, a czego nie może zrobić. Jako przykład podał zwalczanie bezrobocia, zwłaszcza wśród młodych. Przyznał, że UE - mimo że może finansować różne programy edukacyjne czy szkoleniowe lub stymulować inwestycje - faktycznie nie jest w stanie podjąć działań, które prowadzą automatycznie do zmniejszenia bezrobocia. Zwrócił uwagę, że z budżetu UE pochodzi jedynie 0,3 proc. wydatków na cele społeczne w skali całej Unii, tymczasem z budżetów państw członkowskich pochodzi 99,7 proc. środków. "Twierdzenie, że tylko Europa odpowiada za zwalczanie bezrobocia, jest po prostu błędne" - oświadczył.

Szef KE zaznaczył, że debata o przyszłości UE sprowadzana do hasła "więcej czy mniej Europy" prowadzi donikąd. Dlatego - jak zaznaczył - KE przedstawia w swojej "białej księdze" różne drogi dla UE 27 państw.

Mówiąc o pierwszym scenariuszu, który przewiduje kontynuację dotychczasowego podejścia, Juncker wskazał, że należy się skupić na pozytywach, czyli dokończeniu prac nad wspólnym rynkiem, unią energetyczną, unią obronną itd. "My to robimy, będziemy dalej to robić, ale pojawia się pytanie, czy to wystarczy" - podkreślał polityk.

Wskazał, że UE mogłaby też pójść w przeciwnym kierunku, tak by państwa członkowskie skupiły się tylko na rynku wewnętrznym. Szef KE nie krył, że nie jest to preferowany przez niego scenariusz. "Jeśli państwa członkowskie nie porozumieją się co do wspólnych polityk, jeśli coraz więcej rządów będzie chciało degradować KE do roli zarządcy rynku wewnętrznego, to nie rozwiąże to żadnego problemu. UE to coś więcej niż strefa wolnego handlu" - przekonywał.

Trzeci scenariusz, o jakim mówił, sprowadza się do Europy różnych prędkości. Juncker zastanawiał się, czy wszystkie państwa UE muszą się zawsze rozwijać w tym samym tempie. "Jeśli nie możemy osiągnąć porozumienia w gronie 27 co do celu i dróg, które do niego prowadzą, to te państwa, które chcą zrealizować ten cel, powinny mieć możliwość pójścia naprzód" - wskazywał. Zastrzegł przy tym, że kraje będące w awangardzie nie byłyby nastawione na wyłączenie pozostałych, tylko dołączenie ich do procesu integracji, gdy te będą gotowe.

Omawiając czwarty scenariusz Juncker podkreślił, że 27 państw członkowskich mogłoby zadecydować, że będą działać razem w mniejszej liczbie dziedzin, ale za to tam, gdzie współpraca przynosi wartość dodaną.

Wreszcie ostatni scenariusz to - jak mówił szef KE - "naciśnięcie w pełni pedału gazu" integracji europejskiej. "Ten nowy porządek oznaczałby przywództwo UE w ochronie klimatu, zrównoważonym rozwoju czy obronie" - wyjaśniał.

Juncker opisując te możliwości reform wypowiedział się przeciwko zmianie obecnie obowiązujących traktatów. "Nie chcę w tym momencie mówić o instytucjach, o traktatach, o ich rewizji. Może chcą tego ci, którzy mieszkają sobie komfortowo w Brukseli, ale mnie to nie interesuje. Taka debata też chyba nie interesowałaby obywateli" - oświadczył przewodniczący Komisji Europejskiej.