Kalitę pożegnali na Powązkach Wojskowych w Warszawie politycy i dziennikarze, obecny był prezydent Andrzej Duda.
"Przyszliśmy tu, aby w żalu i w bólu pożegnać kochanego i bliskiego nam człowieka, przyszliśmy wyrazić hołd zmarłemu, ale też wdzięczność za jego serce, dobroć, dokonania służbie naszej ojczyzny" - mówił b. premier i lider SLD Leszek Miller.
Jak podkreślił, "śmierć przychodzi niezapowiedziana i nieproszona, jest zawsze gościem nie na czas". "Tym razem przyszła szczególnie nie w porę, przerwała plany i marzenia, marzenia o szczęśliwym i twórczym życiu" - zaznaczył Miller.
"Tomek z jego niepospolitymi zdolnościami był wielką nadzieją polskiej lewicy, ale przede wszystkim polskiej polityki" - powiedział.
Podkreślał, że testament Kality to nie tylko projekt ustawy o leczniczej marihuanie, ale także wołanie o inną jakość życia publicznego. "Był symbolem tej innej jakości, polityki z przyjazną twarzą, szacunkiem dla rywala czy przeciwnika, polityki refleksyjnej, poszukującej odpowiedzi na ważne pytania" - mówił Miller. (PAP)