Turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu ostrzegł w środę, że łamanie rozejmu w Syrii przez szyickich bojowników i oddziały podległe władzom w Damaszku zagraża zbliżającym się rozmowom pokojowym.

Szef tureckiej dyplomacji zwrócił się jednocześnie z apelem do władz Iranu, aby wywarły w tej sprawie presję na wspieranych przez siebie szyickich bojowników, a także na syryjski rząd. Podkreślił, że przygotowywane rozmowy pokojowe w stolicy Kazachstanu Astanie mogą się nie odbyć, jeśli w Syrii nadal będzie naruszane zawieszenie broni.

Cavusoglu poinformował, że Turcja razem z Rosją rozważa wprowadzenie sankcji wobec stron konfliktu syryjskiego, które będą naruszały obowiązujący rozejm. Dodał, że w dniach 9-10 stycznia do Turcji przybędzie delegacja rosyjskich władz, aby omówić plan rozmów pokojowych w Astanie, które mają rozpocząć się 23 stycznia.

Rosja i Turcja wspierają w Syrii przeciwne strony konfliktu - Rosjanie siły reżimu prezydenta Baszara el-Asada, a Turcy oddziały zbrojnej opozycji. Jednak wspólnie doprowadziły do ogłoszenia w kraju zawieszenia broni, które ma pomóc w przeprowadzeniu w Astanie negocjacji pokojowych między zwaśnionymi stronami.

Środa jest szóstym dniem rozejmu w Syrii, ale Rosja i Turcja podkreślają, iż nie obejmuje on organizacji Państwo Islamskie ani ugrupowania Dżabhat Fatah al-Szam, dawnego Frontu al-Nusra.

W sobotę Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie uchwaliła, na wniosek Rosji, rezolucję popierającą rozejm w Syrii wprowadzony w nocy z 29 na 30 grudnia z inicjatywy Turcji i Rosji oraz przewidziane na styczeń negocjacje pokojowe w Astanie. Moskwa i Ankara są gwarantami przestrzegania rozejmu.

Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w marcu 2011 roku, kiedy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. W wyniku trwającego już blisko sześć lat konfliktu zbrojnego śmierć poniosło ponad 310 tys. ludzi, a 11 mln Syryjczyków, czyli połowa ludności, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. (PAP)