Prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę dezubekizacyjną, ponieważ uznał, że jest to spełnienie pewnej sprawiedliwości dziejowej - powiedział w piątek dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski.

Prezydent Duda podpisał w piątek tzw. ustawę dezubekizacyjną obniżającą emerytury i renty b. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL oraz ich rodzin. Od 2017 r. świadczenia dla nich nie będą mogły być wyższe niż średnie emerytury i renty wypłacane przez ZUS. Wcześniej prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego nowelę Prawa o zgromadzeniach.

Magierowski - pytany w piątek w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 - dlaczego prezydent nie skierował ustawy dezubekizacyjnej do Trybunału Konstytucyjnego, odpowiedział: "ponieważ uznał, że nie ma takich podstaw - w przeciwieństwie do ustawy o zgromadzeniach, którą skierował do TK".

Pytany o stanowisko Sądu Najwyższego, który ocenił, że projekt ustawy dezubekizacyjnej ma charakter represyjny, Magierowski odparł, że prezydent "nie musi uwzględniać wszystkich opinii wszystkich instytucji i organizacji pozarządowych w momencie, kiedy podejmuje decyzje, zastanawia się nad tym, czy dana ustawa może być niezgodna z konstytucją, czy jest zgodna".

Jak podkreślił, w przypadku ustawy o zgromadzeniach Andrzej Duda "swoje wątpliwości wyrażał niemal od samego początku". "W przypadku tej ustawy w dużej mierze zgadzał się z tymi opiniami, które napływały z różnych środowisk i różnych stron" - wskazał Magierowski.

"W przypadku ustawy dezubekizacyjnej, mimo że także były głosy krytyczne, także z różnych stron i różnych środowisk, pan prezydent uznał, że nie ma wątpliwości co do konstytucyjności tej ustawy" - podkreślił Magierowski. "Skoro pan prezydent podpisał tę ustawę, to jest chyba oczywistym, że się z tymi opiniami nie zgadza" - dodał.

"Pan prezydent podpisał tę ustawę, ponieważ uznał, że jest to spełnienie pewnej sprawiedliwości dziejowej. Dlatego, że przez wiele lat urzędnicy, funkcjonariusze służby bezpieczeństwa w czasach reżimu komunistycznego, byli w sposób niesłuszny i niesprawiedliwy nagradzani de facto za to, że byli uczestnikami aparatu represji. To była zresztą zapowiedź kampanijna wyborcza samego pana prezydenta, także i PiS, że w tym obszarze nastąpią pewne poważne zmiany przywracające sprawiedliwość społeczną" - zaznaczył dyrektor prezydenckiego biura prasowego.