W poniedziałek kanclerz zasugerował, że nie ma już ograniczeń w korzystaniu z rakiet dalekiego zasięgu dostarczonych Ukrainie przez Niemcy, Francję, Wielką Brytanię i USA. Do tej pory wiadomo było, że Ukraina pozyskała pociski, które nie mogą razić celów na odległość dalszą nic 200 km. Pociski Taurus zwiększyłyby siłę rażenia ukraińskiej artylerii rakietowej.

Konserwatywny polityk Roderich Kiesewetter z chadeckiej CDU, partii Merza, skrytykował na platformie X kanclerza za niespójne deklaracje dotyczące przekazania Ukrainie rakiet typu Taurus.

"Nie ma żadnych oznak świadczących o tym, że Niemcy mieliby dostarczyć rakiety Taurus, ponieważ wciąż nie osiągnięto porozumienia w tej sprawie między koalicjantami" - skomentował impas w sprawie przekazania tej broni, która pozwala dosięgnąć cele agresora oddalone nawet o 500 km. Dodał, że wypowiedzi Merza nie pomagają w staraniach o konsensus.

Według Politico słowa kanclerza zostały zrozumiane jako pierwszy krok do zmiany stanowiska Berlina w kwestii przekazania Ukrainie rakiet Taurus. Portal ocenił, że Merz dzień później postanowił wyważyć swoją deklarację, sugerując, że od miesięcy nie obowiązują ograniczenia, a armia ukraińska może korzystać z zagranicznej broni do ostrz eliwania celów wojskowych poza granicami Ukrainy.

Poprzedni rząd w Berlinie na czele, którego stał Olaf Scholz z socjaldemokratycznej SPD, był przeciwny przekazaniu tych rakiet, ponieważ bał się eskalacji ze strony Moskwy. Jednocześnie Merz zapowiedział, że będzie zdecydowany i należy zrobić wszystko, aby wesprzeć Ukrainę.

Minister finansów Lars Klingbeil i lider SPD, które jest koalicjantem CDU, oznajmił, że nie zaszła żadna zmiana w stanowisku niemieckiego rządu. Politico stwierdziło, że może to być przyczynek do sporu wewnątrz rządu. Resorty obrony i dyplomacji nie chcą zdradzać, co Niemcy do tej pory przekazały Ukrainie.