Mieszkający w Rzymie Paolo Virgili powiedział PAP: "Poszliśmy z rodziną na tradycyjny spacer do centrum Rzymu w wielkanocny poniedziałek. To we włoskiej tradycji dzień spacerów, wycieczek za miasto, pikników. Kiedy dowiedzieliśmy się o śmierci papieża, natychmiast ruszyliśmy w kierunku placu Świętego Piotra".
"Na placu zobaczyliśmy ogromne tłumy, także bardzo dużo dziennikarzy i ekip telewizyjnych z całego świata" - dodał rzymianin.
Podkreślił: "Modliliśmy się za papieża i tak chcieliśmy się z nim pożegnać".
Razem nim była jego żona Urszula Gaworek, mieszkająca od wielu lat w Rzymie oraz jej siostra Katarzyna, która mieszka w Nowym Jorku i przyjechała na Wielkanoc do Wiecznego Miasta. "To miał być normalny świąteczny spacer" - dodały.
Jak powiedziały, czuły, że w tym dniu muszą być w Watykanie.
Ludzie zmierzają w kierunku placu Świętego Piotra ze wszystkich stron. Wiele osób płacze i przystaje w modlitwie.
W Watykanie okolicach wzmocniono środki bezpieczeństwa z powodu masowego napływu wiernych.
Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)