Rzecznik KE ds. zagranicznych i bezpieczeństwa Anouar El Anouni nazwał te zarzuty podczas briefingu prasowego w Brukseli "czystym fake newsem". "To kampania dezinformacyjna Rosji chętnie rozpowszechniana przez przyjazne Moskwie media, która wyraźnie ma na celu manipulowanie debatą publiczną i zasianie podejrzeń wobec Unii Europejskiej" - powiedział rzecznik, dodając, że zarzuty kierowane wobec UE nie mają najmniejszych podstaw.

El Anouni przypomniał też, że UE zdecydowanie potępia przemoc wobec pokojowych demonstrantów oraz wezwał gruziński rząd do powrotu do współpracy z Brukselą.

Według informacji rozpowszechnianych przez rosyjskie służby specjalne, UE miałaby werbować młodych ludzi do udziału w protestach przeciwko władzom i płacić im 120 euro dziennie za "pracę". Fundusze na ten cel w wysokości 50 tys. euro miały już jakoby trafić do przedstawicielstwa UE w Tbilisi. Strona rosyjska przekonuje też, że UE ma plan "B" na wypadek, gdyby gruzińskie władze zablokowały "unijne kanały finansowania działań wywrotowych". Wtedy - według SWR - wypłacanie pieniędzy miałyby przejąć na siebie ambasady państw członkowskich Wspólnoty w Armenii. Rosyjski wywiad doniósł też, że niezależne gruzińskie i europejskie media oraz organizacje pozarządowe, koordynowane przez Brukselę, koncentrują się na "praniu mózgów" blogerów, dziennikarzy, specjalistów z dziedziny IT i Rosjan, którzy przeprowadzili się do Gruzji. SWR wyraziła pogląd, że te podmioty kuszą takie osoby opowieściami o zaletach UE.

Manifestacje nie ustają w Gruzji od kilku miesięcy, zwłaszcza od kiedy partia rządząca Gruzińskie Marzenie oznajmiła pod koniec listopada 2024 r., że zawiesza rozmowy o członkostwie w Unią do 2028 r.

Gruzińskie władze w ostatnim czasie zintensyfikowały ataki na Unię Europejską. 25 lutego premier Irakli Kobachidze oskarżył ambasadora UE w Gruzji Pawła Herczyńskiego m.in. o ingerowanie w politykę wewnętrzną, wspieranie "radykalnego skrzydła opozycji" oraz działanie na zlecenie "głębokiego państwa". Komisja Europejska potępiła atak na dyplomatę.

Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)