Mołdawia i Słowacja, w które decyzja Kijowa o wstrzymaniu tranzytu rosyjskiego gazu mogła uderzyć najsilniej, zdołały sobie poradzić z problemami. Dramatyczna sytuacja panuje za to w separatystycznym Naddniestrzu.

Ukraińsko-rosyjska umowa tranzytowa wygasła

Rosja mogłaby obejść blokadę i dostarczać mu gaz przez TurkStream, ale jak dotąd tego nie robi. Wczoraj w Brukseli miała się odbyć unijna narada w sprawie wstrzymania tranzytu, ale została odwołana przez Komisję Europejską.

1 stycznia wygasła ukraińsko-rosyjska umowa tranzytowa, którą zawarto na początku rządów Wołodymyra Zełenskiego. Kijów oświadczył, że jej nie przedłuży, bo pieniądze ze sprzedaży gazu są przez Kreml wydawane na wojnę. Zakręcenie kurków na Braterstwie to kolejny cios dla Gazpromu po wstrzymaniu w 2022 r. dostaw Jamałem i gazociągami Nord Stream. Rosjanom pozostaje jeden szlak: gazociągiem TurkStream przez Turcję na Bałkany. Z państw Unii Europejskiej w rosyjski gaz zaopatrywali się w ten sposób Węgrzy. Słowacja przesyłała paliwo do Austrii i Czech, na czym zarabiała ok. 500 mln dol. rocznie, własny prąd produkując głównie z atomu.

W grudniu słowacka spółka SPP zapewniała, że ma na nowy rok zakontraktowane dostawy pokrywające 150 proc. zapotrzebowania, choć będą one droższe niż te od Gazpromu. Mimo to rząd Roberta Ficy przedstawiał sprawę jako związaną z bezpieczeństwem energetycznym. Fico grozi Ukraińcom odwetem. – Jesteśmy gotowi do porozumienia się w koalicji co do wstrzymania dostaw energii i ograniczenia wsparcia dla obywateli Ukrainy, którzy przebywają na terenie Słowacji – ogłosił 2 stycznia. Na razie groźby nie zostały zrealizowane. – Polska będzie mogła zwiększyć sprzedaż prądu dla Ukrainy, jeśli Ukraina wyrazi taką chęć – powiedziała wczoraj w TVP Info minister klimatu Paulina Hennig-Kloska.

Słowackie władze przyznają dziś, że wstrzymanie tranzytu nie grozi kryzysem energetycznym. – Przygotowaliśmy się na ten scenariusz. Obecnie Słowacji nie grozi deficyt gazu – powiedziała minister gospodarki Denisa Saková z Głosu, umiarkowanego koalicjanta Ficy. SPP ogłosiła zaś wczoraj, że przez Veľké Zlievce trafia z Węgier 80 GWh gazu dziennie, co pokrywa 34 proc. zapotrzebowania. Reszta jest czerpana z magazynów, które – jak pisze bratysławska agencja TASR – są zapełnione na poziomie przekraczającym unijną średnią. SPP nie podaje, skąd pochodzi sprowadzane przez Węgry paliwo, ale może to być gaz rosyjski. Fico po wizycie w Moskwie zniknął; dziennikarze „Slovak Media Monitor” odnaleźli go w hotelu w Hanoi w Wietnamie.

Mołdawia wstrzymała zakupy rosyjskiego gazu jeszcze w 2022 r., zastępując go kupowanym na rynkach światowych (kilka dostaw zrealizowało PGNiG). Ale Kiszyniów nadal był elementem łańcucha dostaw, ponieważ gaz trafiał przez Ukrainę do separatystycznego Naddniestrza. Jego administracja za surowiec nie płaciła, dzięki czemu mogła zapewnić mieszkańcom i firmom tanie dostawy gazu i ciepła. Znaczna część produkcji głównej miejscowej elektrowni w Dniestrowsku trafiała do Mołdawii właściwej, pokrywając 60–80 proc. jej popytu na prąd. Po wstrzymaniu tranzytu Naddniestrze straciło dostęp do gazu, a reszta Mołdawii – do prądu. Kiszyniów porozumiał się w sprawie dostaw energii z Rumunią, ale Tyraspol został na lodzie. Mołdawia proponowała wspólne zakupy gazu na rumuńskiej giełdzie. Odpowiedź nie nadeszła.

Naddniestrze nie musiałoby marznąć

Rosjanie mogliby ominąć problem i dostarczać separatystom gaz przez Turcję i Bałkany. Gazprom nie zarezerwował zawczasu odpowiedniej przepustowości w TurkStreamie. Moskwa w zamian zażądała spłaty długu od… Mołdawii. Według Gazpromu chodzi o 706 mln dol. Według Kiszyniowa, który zaprosił do oszacowania zobowiązań zachodnich audytorów, mowa o 8,6 mln dol.

Skutek jest taki, że Naddniestrze weszło w nowy rok z gigantycznym kryzysem. Elektrownia w Dniestrowsku może pracować na węglu, ale jego zasoby starczą najwyżej na 50 dni, o ile wierzyć podważanym przez Kiszyniów zapewnieniom separatystów. W efekcie centralne ogrzewanie wstrzymano całkowicie, mieszkańcy mierzą się z ośmiogodzinnymi przerwami w dostawach prądu, a szkolne ferie przedłużono do 20 stycznia. Większość zakładów pracy wstrzymała działalność. Pod cerkwiami władze ustawiły kuchnie polowe, w których mieszkańcy mogą zjeść ciepły obiad.

Lokalne MSZ oskarżyło o wywołanie kryzysu Kiszyniów, twierdząc, że to on powinien zawczasu uzgodnić alternatywny szlak dostaw dla Tyraspola. – Trwa poszukiwanie rozwiązania. To się skończy, ale potrzebny jest czas – zapewnił prezydent Naddniestrza Wadim Krasnosielski w orędziu bożonarodzeniowym 6 stycznia. Ukraińska „Jewropejśka prawda” spekuluje, że Moskwa może zaangażować w udawaną mediację prorosyjską opozycję z Mołdawii, wzmacniając tym samym szansę tego obozu w tegorocznych wyborach. ©℗