179 osób zginęło w niedzielę, gdy samolot pasażerski Boeing 737–800 tanich linii Jeju Air powracający z Bangkoku rozbił się na międzynarodowym lotnisku w Muan na południu kraju, ok. 300 km na południe od Seulu. Przeżyły dwie osoby: członkowie załogi, którzy znajdowali się w tylnej części maszyny
Kobieta i mężczyzna są ranni, przebywają w szpitalu. Wiadomo, że ponad 170 pasażerów było obywatelami Korei Płd. Na pokładzie były też dwie osoby z paszportami Tajlandii.
Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami południowokoreańskiego ministerstwa transportu przyczyną katastrofy była prawdopodobnie awaria podwozia na skutek zderzenia z ptakami. Podchodząc do lądowania, samolot nie wysunął go prawidłowo, a wcześniej wysłał sygnał „mayday”. Utracił sterowność, wypadł z pasa i czołowo uderzył w betonową ścianę. Ostatecznie już na płycie lotniska doszło do wybuchu; na filmach widać wielką kulę ognia. – Ocalała tylko część ogona, reszty samolotu właściwie nie da się rozpoznać – relacjonował Lee Jung-hyun, szef strażaków z Muan. Trwa identyfikowanie ofiar śmiertelnych.
Resort transportu zapowiada „dokładne zbadanie przyczyny wypadku”, a linie Jeju Air, działające od 2005 r., obiecują współpracę ze śledczymi i wsparcie dla rodzin. Na miejsce największej od 30 lat katastrofy lotniczej w Korei Płd. przybył p.o. prezydent i premier Choi Sang-mok. Boeing 737-800, który rozbił się w Muan, miał 15 lat. Model ten to popularny wąskokadłubowy samolot odrzutowy, przez ostatnie pół wieku wyprodukowano ok. 10 tys. takich maszyn. W swojej flocie osiem sztuk tego modelu mają także Polskie Linie Lotnicze LOT. Prócz tego właścicielem trzech boeingów 737-800 są polskie władze.