Ostatnie dni kanclerz Niemiec i lider już mniejszościowej koalicji rządzącej Olaf Scholz poświęcił na konsultacje terminu głosowania wotum zaufania ze swoim głównym rywalem i być może wkrótce politycznym partnerem Friedriechem Merzem – szefem CDU. Stawką rozmów było przyspieszenie zmian na szczytach władzy w Berlinie po wykluczeniu z rządu liberałów z FDP i w konsekwencji utracie większości przez obecny gabinet Scholza. Początkowo kanclerz chciał przeprowadzić głosowanie wotum zaufania swojego mniejszościowego rządu w połowie stycznia, w wyniku czego wybory odbyłyby się najpewniej w marcu lub na początku kwietnia. Rządzący postanowili jednak nie przedłużać trwającego kryzysu i Niemcy oddadzą głos w wyborach parlamentarnych znacznie wcześniej, bo już 23 lutego.
Nowa niepewna koalicja
Ustępujący rząd od początku był – jak zauważa Patrycja Anna Tepper z Instytutu Zachodniego – eksperymentem, który okazał się najmniej popularną koalicją w historii Niemiec. Sondaże pokazują jednak wyraźnie, że żadne z ugrupowań nie ma szans na samodzielne rządy, w związku z tym cieszący się ponad 30-proc. poparciem chadecy z CDU będą musieli się pokusić o poszukanie sojuszu, najpewniej z SPD – trzecią po Alternatywie dla Niemiec najpopularniejszą partią w kraju. – Udało się osiągnąć pierwszy kompromis w sprawie terminu wyborów, co jest podstawą do współpracy w przyszłości. Kluczowe dla tych ugrupowań będzie zdobycie takiej liczby mandatów, która pozwoli na zbudowanie rządu, ale wiele wskazuje na to, że będą potrzebowali trzeciego koalicjanta. W związku z tym trudno liczyć w najbliższej przyszłości na bardzo stabilne i zgodne koalicje w Niemczech – ocenia analityczka Instytutu Zachodniego.
Na zamieszaniu w Berlinie próbuje korzystać polski premier
Zgodnie z ustaleniami Scholza i Merza głosowanie nad wotum zaufania mniejszościowego rządu składającego się z SPD oraz Zielonych mogłoby się odbyć jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Wówczas po upadku rządu Scholza prezydent Frank-Walter Steinmeier może rozwiązać Bundestag i rozpisać nowe wybory. To newralgiczny moment, ponieważ najprawdopodobniej Niemcy będą musieli przyjąć prowizorium budżetowe, a nad nowym budżetem będzie pracować dopiero rząd wyłoniony po wyborach. Kryzys polityczny w Berlinie dodatkowo komplikuje wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA, który jest postrzegany przez niemiecką klasę polityczną jako co najmniej wyzwanie dla rządzących. Naciskająca na zwiększenie odpowiedzialności za obronność i bezpieczeństwo, w tym zwiększenie wydatków zbrojeniowych administracja republikańska będzie szczególnie przyglądać się polityce Berlina w tym zakresie. Na Scholza w związku z tym nacisk wywierali nie tylko Merz i opozycja, lecz także przedstawiciele niemieckiego biznesu.
Jak dodaje Patrycja Anna Tepper, wciąż nie wiadomo, w jaki sposób obecny kryzys przełoży się na zmiany poparcia dla poszczególnych partii. W ostatnich miesiącach bowiem na utarczkach wewnątrz koalicji korzystały głównie antysystemowe partie – AfD oraz Sojusz Sahry Wagenknecht. – Nie wiemy jednak, jak wyborcy zachowają się na poziomie federalnym – w sondażach i wyborach lokalnych łatwiej wyborcy decydują się na oddanie głosu na antysystemowe partie, w wyborach ogólnokrajowych niekoniecznie musi to tak wyglądać. Wyborcy mają też świadomość, że żadna z mainstreamowych partii nie wejdzie w koalicję z AfD – dodaje analityczka.
Tusk odpłaca się Scholzowi
Zamieszanie w obozie władzy nie sprzyja też budowaniu pozycji Niemiec w UE. Choć Scholz jako jeden z pierwszych unijnych liderów rozpoczął konsultacje głównie z Emmanuelem Macronem po zwycięskich dla Donalda Trumpa w wyborach, to obecnie jest odsuwany na drugi plan. Scholz nie pojawił się też w Budapeszcie, gdzie w ubiegły czwartek szefowie państw i rządów odbyli pierwsze konsultacje w sprawie relacji transatlantyckich w dobie drugiej prezydentury Trumpa. Jak zauważają europejskie media, miejsce Niemiec w unijnej układance zaczyna zastępować Polska, a szef polskiego rządu symbolicznie odpłaca się za pominięcie go w rozmowach z Macronem przez ustępującego kanclerza. Po inicjatywie francusko-niemieckiej serię konsultacji dotyczących dalszego wsparcia Ukrainy w świetle niepewnej dziś postawy administracji amerykańskiej rozpoczął Donald Tusk. Szef polskiego rządu, który dziś wróci ze zwolnienia lekarskiego, ma się spotkać z prezydentem Francji i premierem Wielkiej Brytanii w Polsce oraz odbyć rozmowy z liderami państw nordyckich oraz bałtyckich. Spotkania mają mieć miejsce także w Londynie oraz Sztokholmie – wszystkie jeszcze w tym roku. ©℗