W 2024 r. stwierdzenie, że bezpieczeństwo pozostaje kwestią kluczową w Europie, to truizm. Temat obronności jest obecnie na szczycie agendy. Ma też stać się jednym z priorytetów nowej Komisji Europejskiej.

Wiele uwagi poświęcono tzw. raportowi Draghiego o brakach konkurencyjności gospodarczej UE. Mniejszym echem odbił się raport byłego prezydenta Finlandii Sauli Niinistö, dotyczący wzmacniania gotowości cywilnej i wojskowej Europy. Dokument koncentruje się na możliwościach identyfikacji zagrożeń z wyprzedzeniem, analizie i wczesnym ostrzeganiu, odporności cywilno-wojskowej, zapewnieniu zdolności reagowania na kryzysy, wzmocnieniu współpracy cywilno-wojskowej oraz zwiększeniu świadomości społeczeństw UE. Państwa członkowskie nadal nie są w pełni przygotowane na najgorsze scenariusze. Zwłaszcza w obliczu pogarszającego się środowiska bezpieczeństwa, rosnącego zagrożenia cyberatakami, sabotażem oraz możliwością zbrojnej agresji na państwo członkowskie.

Dokument jasno wskazuje, że celem ataku wojskowego może stać się państwo UE. Oczywiście nie chodzi o Portugalię. W Polsce musimy zrozumieć, że większość państw Europy nie graniczy z Rosją. Mimo różnych ocen zagrożeń wynikających z położenia, historii, kultury i zasobów państwa powinny znaleźć możliwości wspólnego działania. Decyzje nie mogą być jednak podejmowane miesiącami. Pandemia zmusiła urzędników w Brukseli i Polsce do szybkich decyzji i kreatywnego podejścia do prawa, by sprostać zarządzaniu kryzysowemu. Ostatecznie sam kryzys okazał się znacznie łagodniejszy, niż początkowo sądzono. Raport Niinistö proponuje opracowanie regulacji ustanawiającej wspólne standardy gotowości kryzysowej w UE.

Warto podkreślić, że kwestie obronności i bezpieczeństwa narodowego nie leżą w kompetencjach Komisji Europejskiej i nie są objęte traktatami UE. Być może zmieni się to w przyszłości, jeśli dojdzie do aktualizacji traktatów w kierunku konfederacji. Zgodnie z Traktatem o Unii Europejskiej w przypadku zbrojnej agresji na jedno z państw członkowskich pozostałe kraje mają obowiązek udzielenia mu pomocy wszystkimi dostępnymi środkami. W 2024 r. zauważono, że definicja tego zobowiązania pozostaje niejasna. Szkoda by było, gdyby sprowadzała się jedynie do dostaw hełmów i namiotów. I tu tkwi siła raportu Niinistö: uświadamia on politykom rzeczywiste wyzwania. Dokument ten analizuje operacje hybrydowe, cyberzagrożenia oraz te związane z dronami (które, co ciekawe, omawiane są w mniejszym stopniu niż kwestie cyberbezpieczeństwa). Raport może stanowić filar dla nowej Komisji Europejskiej, oferując konkretne wytyczne w zakresie przygotowania na kryzysy i wzmocnienia współpracy obronnej.

Ilu z Państwa ma w domu świeczki? A węgiel aktywowany lub atropinę? Konkretem może być spopularyzowanie pomysłu, by każdy obywatel UE był w stanie samodzielnie przetrwać 72 godziny. Miałyby w tym pomóc standardowe rzeczy: powerbank, żywność, woda, plecak ewakuacyjny, leki, podstawowa odporność na atak chemiczny, biologiczny itd. Innym pomysłem jest system alarmowy – aplikacje kryzysowe i systemy ostrzegania powinny być regularnie testowane, a doświadczenia z pandemii i klęsk żywiołowych wykorzystane do ich ulepszeń. Znamy to w Polsce – kiedyś SMS-y alertowe RCB były użyteczne, zanim się okazało, że przewidują 30 katastrof, z których faktycznie może mieć miejsce jedna. W Polsce ośmieszono system alertowy, robiąc z niego pogodynkę informującą o nadchodzącym wietrze lub deszczu. Niestety obywatele mogli podjąć działania takie jak zablokowanie takiego nadawcy. Piszę „niestety”, bo system komunikacyjny i alertowy to kluczowe zadanie dla państwa.

Zmiany w bezpieczeństwie Europy są nieodwracalne, a dziś niemal każdą technologię można uzbroić. Cyberoperacje i sztuczna inteligencja są wykorzystywane na polu walki i będą stosowane coraz częściej – zarówno powyżej, jak i poniżej progu wojny. W rzeczywistości wiele z tych metod technicznie się nie różni, niezależnie od tego, czy są stosowane w czasie wojny, czy pokoju. Na przykład zhakowanie systemu państwowego może być przeprowadzone zarówno w trakcie wojny, jak i w czasie pokoju – wtedy jest uznawane za działanie wywiadowcze. Złośliwa aktywność w cyberprzestrzeni wymierzona w kraje UE jest codziennością, a cyberataki stanowią coraz większe zagrożenie dla infrastruktury krytycznej, szpitali, energetyki, systemów finansowych, transportowych i wojska.

Takie działania mogą być również częścią operacji hybrydowej lub bezpośredniego ataku zbrojnego, jak miało to miejsce przed eskalacją na Ukrainie na początku 2022 r. Konieczne jest także budowanie odporności na operacje informacyjne, propagandowe i psychologiczne. Warto zacząć od utrzymania takich treści w programie szkolnym. Powinniśmy odejść od postrzegania tego problemu jako wyłącznie medialnego – propaganda i operacje informacyjne nie sprowadzają się do prostego podziału na prawdę i fałsz. Wprowadzenie rządowego programu promocji czytelnictwa prasy drukowanej, np. w kawiarniach, bibliotekach i innych miejscach publicznych, pomoże zbudować kulturę świadomego odbioru informacji i zdolność ich krytycznej analizy. Można zapytać – kto dziś czyta papier? Że niby „wszyscy są na TikToku” i człowiek ma zaledwie sześć sekund uwagi? To błędne myślenie. Takie wnioski to nadinterpretacja statystyk i myślenie schyłkowe. Podczas szkolenia w podpoznańskiej szkole podstawowej zapytałem uczniów, kto ostatnio czytał prasę drukowaną, i ku memu zdumieniu niektórzy ósmoklasiści podnieśli ręce. Umiejętność korzystania z mediów i właściwej interpretacji informacji jest kluczowa dla podejmowania świadomych decyzji.

Raport zwraca uwagę na operacje hybrydowe na granicach Polski, Litwy i Łotwy, wykorzystujące tzw. migrantów. Wygląda na to, że w Brukseli nastąpił odwrót od krytyki obrony granic, co jest dla nas korzystne. Obecność tego zagadnienia w raporcie może podtrzymać wsparcie finansowe, co pozwoliłoby na wzbogacenie systemu Tarcza Wschód o dodatkowe środki. Choćby takie jak autonomiczne drony do monitoringu oraz infrastruktura blokująca – mury, zasieki czy fosy. W 2021 r. byłoby to nie do pomyślenia.

Nic z tego nie wyjdzie, jeśli raporty i obawy nie zostaną przełożone na konkretne prawa i wymogi, które będą wdrażane, utrzymywane, testowane. I chronione przed przekształceniem w kolejny proces biurokratyczny z nowymi urzędnikami, procedurami, przepływem dokumentów, ocenami, audytami i kontrolami. Zmuszenie do działania przez kryzys ma tę zaletę, że nie ma alternatywy. Miło by jednak było, gdyby istniał solidny szkielet, który wskazywałby, jak działać. ©℗

Łukasz Olejnik jest niezależnym konsultantem i badaczem cyberbezpieczeństwa. Autor książek „Filozofia bezpieczeństwa” i „Propaganda”. Jako senior fellow związany z Wydziałem Nauk o Wojnie King’s College London