Nowy prezydent Iranu Masud Pezeszkijan, który zapowiadał podczas kampanii wyborczej odbudowę relacji z Zachodem, zapewne nie zakładał, że już w drugim miesiącu jego urzędowania kryzys jedynie się pogłębi. Doniesienia medialne o dostawach irańskich pocisków balistycznych do Rosji potwierdziły Waszyngton i Bruksela. Sam Pezeszkijan nie uczestniczył co prawda w procesie decyzyjnym; według amerykańskiego Departamentu Skarbu kontrakt na dostawę pocisków został podpisany pod koniec 2023 r., czyli na pół roku przed przyspieszonymi wyborami, do których doszło po śmierci prezydenta Ebrahima Ra’isiego. Dziś to jednak prezydent, reprezentujący umiarkowanych i nastawionych koncyliacyjnie wobec Zachodu reformatorów, musi się zmierzyć z konsekwencjami decyzji radykałów.
"Iran nie dostarczył pocisków balistycznych Moskwie"
Minister spraw zagranicznych Abbas Araghczi oświadczył w środę, że Iran nie dostarczył pocisków balistycznych Moskwie, a Stany Zjednoczone i ich sojusznicy działają na podstawie „błędnych danych wywiadowczych”. Zachodu to nie przekonuje. Unia Europejska przedstawiła już państwom członkowskim propozycje możliwych działań przeciwko ajatollahom. O nowych sankcjach we wspólnym oświadczeniu poinformowały Francja, Niemcy i Wielka Brytania. „Podejmiemy natychmiastowe kroki w celu anulowania dwustronnych umów o usługach lotniczych z Iranem” – napisały władze trzech państw. Chodzi o zakaz korzystania z europejskich lotnisk przez linie Iran Air, które dotychczas obsługiwały połączenia m.in. z Austrią, Danią, Francją, Hiszpanią i Niemcami. Na podobne sankcje zdecydowali się Amerykanie.
Środki obejmują także zakazy podróżowania i zamrożenie aktywów Irańczyków oskarżonych o ułatwianie transportu dronów i pocisków balistycznych do Rosji. Ponadto sankcjami objęto kilka organizacji, w tym takie, które prawdopodobnie są zaangażowane w produkcję irańskich dronów Shahed, które Rosja wykorzystuje w atakach na ukraińskie miasta. W oświadczeniu Francja, Niemcy i Wielka Brytania stwierdziły, że dostawy pocisków z Iranu stanowią „bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego”. Eksperci zauważają jednak, że sankcje na linie lotnicze nie ograniczą irańskiego sektora obronnego. Mogą jednak stanowić przydatną kartę przetargową w negocjacjach z Teheranem. – Ulgi dla lotnictwa cywilnego były kluczową częścią tymczasowego porozumienia nuklearnego z 2015 r. – twierdzi Esfandyar Batmanghelidj, założyciel Bourse & Bazaar Foundation i wykładowca na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa.
Sankcje są nieskuteczne
Iran przez lata był państwem dotkniętym największą liczbą sankcji, dopóki nie został wyprzedzony przez Rosję po inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. Ograniczenia nakładane na Teheran nie są jednak uznawane za szczególnie skuteczne. W opublikowanym na początku sierpnia raporcie ośrodka badawczego Kongresu Stanów Zjednoczonych Amerykanie przyznali, że choć zdaniem administracji byłego prezydenta Donalda Trumpa pozbawienie irańskiego rządu zasobów zmniejszyło jego zdolność do finansowania programów rakietowych, międzynarodowego terroryzmu i destabilizujących interwencji regionalnych, pogrążony w sankcjach Iran w rzeczywistości kontynuował te działania.
Przywódcy Iranu starają się złagodzić wpływ zachodnich ograniczeń poprzez rozwój tego, co Najwyższy Przywódca Ali Chamenei określa mianem „gospodarki oporu”. Chamenei dowodzi, że Iran musi zmniejszyć zależność od podmiotów zewnętrznych i „budować gospodarkę od wewnątrz”. Część irańskich elit popiera w konsekwencji ograniczenie powiązań gospodarczych z Zachodem, aby zmniejszyć podatność Iranu na presję związaną z sankcjami. „Amerykańskie sankcje mogą stanowić zachętę dla Iranu do dalszego rozszerzania powiązań gospodarczych i wojskowych z Chinami i Rosją” – przekonują autorzy dokumentu.
Zniesienie amerykańskich sankcji w ramach porozumienia z 2015 r. umożliwiło Iranowi sprzedaż ropy naftowej na Zachodzie. Według firmy analitycznej Kpler eksport ten osiągnął w maju 2018 r. rekordowy poziom 2,8 mln baryłek dziennie. Tyle że w tym samym miesiącu ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump wycofał się z umowy, a eksport gwałtownie spadł. Irańczykom udało się jednak do pewnego stopnia odbudować pozycję. Teheran obchodzi sankcje, wykorzystując „ciemną flotę” tankowców do nielegalnego transportu ropy do Państwa Środka. Taktyka ta obejmuje operacje przeładunku towarów ze statku na statek, rozległą siatkę pośredników, ukryte przelewy pieniężne i fałszowanie kraju pochodzenia surowca.
„Iran stale rozwija i poszerza nie tylko sieć pośredników i firm handlowych zaangażowanych w sprzedaż ropy naftowej, ale także własną flotę tankowców, których używa głównie do transportu ropy” – uważa firma Argus Media. Rosnący popyt na irańską ropę w Chinach był kluczem do wzrostu sprzedaży. Dane zebrane przez Argus Media pokazują, że eksport ropy z Iranu wynosi obecnie 1,5 mln baryłek dziennie, z czego 85–90 proc. trafia do Chin. Teheran daje co prawda Pekinowi duże zniżki, obniżając cenę każdej baryłki nawet o 15 proc., ale dzięki temu ChRL opłaca się wziąć na siebie odpowiedzialność za omijanie sankcji. ©℗
Iran w odpowiedzi rozwija coś, co nazywa gospodarką oporu