„Jeśli doniesienia o dostawach pocisków balistycznych z Iranu do Rosji się potwierdzą, będzie to miało katastrofalne skutki dla relacji ukraińsko-irańskich” – ostrzega ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy. Według zachodnich urzędników w ubiegłym tygodniu Teheran dostarczył Rosjanom ponad 200 pocisków krótkiego zasięgu Fath-360. Kreml spodziewa się kolejnych transferów.
Współpraca Iranu z Rosją
Amerykanie i Brytyjczycy nie potwierdzili oficjalnie tych informacji, ale szefowie CIA i MI6 – William Burns i Richard Moore – przekonywali podczas sobotniego spotkania w Londynie, że współpraca Iranu i Rosji się zacieśnia. – Przekazanie Rosjanom jakichkolwiek pocisków balistycznych świadczyłoby o ogromnym wzroście wsparcia Teheranu dla wysiłków wojennych Moskwy – powiedział Burns.
Pociski balistyczne Fath-360 mają zasięg do 120 km i zdaniem Ukraińców zostaną prawdopodobnie wykorzystane przez Rosję do uderzenia w większe przygraniczne miasta, jak Charków czy Sumy, a także w cele wojskowe wzdłuż linii frontu.
Kijów uważa też, że dostawa irańskich pocisków krótkiego zasięgu sprawi, że Rosjanie będą mogli zacząć w większym stopniu wykorzystywać hipersoniczne pociski dalekiego zasięgu Kindżał do uderzania w cele położone w głębi kraju. Dla Rosjan jest to ważne przede wszystkim dlatego, że kindżały są trudniejsze do przechwycenia: mogą je zestrzelić tylko amerykańskie systemy obrony powietrznej Patriot.
Wspólna niechęć wobec Zachodu
Współpracę na linii Moskwa–Teheran od kilku dekad napędzała wspólna niechęć wobec Zachodu, ale stosunki między państwami rozwinęły się dopiero po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. Widząc korzyści płynące z wykorzystania tureckich dronów Bayraktar przez Ukraińców, Moskwa zwróciła się na początku wojny do władz w Teheranie o pomoc w tej dziedzinie. Dziś irańskie drony są wykorzystywane do ataków zarówno na infrastrukturę energetyczną, jak i na cele cywilne, a Irańczycy pomagają w budowie fabryki bezzałogowców na terytorium Rosji.
Teheran, który powoli wyrasta z roli słabszego sojusznika, oczekuje, że w zamian za dostawy pocisków i dronów otrzyma dostęp do rosyjskich technologii wojskowych. Institute for the Study of War (ISW) twierdzi, że niszczona przez sankcje irańska gospodarka potrzebuje zastrzyku rosyjskiej gotówki, pomocy w modernizacji swoich zdolności cybernetycznych, a także rosyjskich myśliwców Su-35.
Irańscy urzędnicy naciskali na Rosję w sprawie Su-35 podczas wizyty sekretarza rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Siergieja Szojgu w Teheranie w ubiegłym miesiącu. W tym samym czasie pojawiły się doniesienia, że Rosja przekazała Iranowi systemy rakiet balistycznych krótkiego zasięgu Iskander i systemy walki elektronicznej Murmańsk-BN.
Ukraiński MSZ przekonuje, że społeczność międzynarodowa powinna zwiększyć presję na Teheran i Moskwę w celu ochrony międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Przywódcy G7 już w marcu ostrzegali, że nałożą sankcje na Iran, jeśli wyśle on pociski balistyczne do Rosji.
Europejskie sankcje na Iran
Europejczycy prawdopodobnie zakażą irańskiemu przewoźnikowi Iran Air latania na europejskie lotniska, co może wpłynąć na ograniczone przez obowiązujące już sankcje więzi handlowe. Liniami Iran Air można obecnie dolecieć m.in. do stolicy Austrii, kilku miast w Niemczech, Danii, Hiszpanii, we Francji czy na Cypr. Nowe kary mają również objąć wiele irańskich firm i osób zaangażowanych w transfery rakietowe.
Zdaje się jednak, że Stary Kontynent łagodzi swoje podejście wobec Teheranu. Jeszcze na początku roku przedstawiciele UE podkreślali, że dostawy pocisków balistycznych do Rosji wiązałyby się z przekroczeniem czerwonej linii, co z kolei mogłoby doprowadzić do przywrócenia tych sankcji, które zostały złagodzone w ramach porozumienia nuklearnego z 2015 r.
Zachód miał nadzieję, że niedawny wybór reformatora Masuda Pezeszkiana na prezydenta Iranu umożliwi poprawę relacji z Teheranem. Sam Pezeszkian sygnalizował zresztą w kampanii nie tylko chęć rozpoczęcia rozmów z Zachodem w sprawie przywrócenia umowy nuklearnej, lecz także zasugerował, że za jego rządów Iran może zrewidować swoje stosunki z Rosją. Argumentował, że wschodnie mocarstwa nie powinny myśleć, że są jedyną opcją dla Teheranu.
Sęk w tym, że prezydent ma niewielki wpływ na kształt relacji z Moskwą. – Wzmocnienie na nowo pozycji prezydenta nie będzie łatwe. Za czasów Ebrahima Ra’isiego doszło do konsolidacji władzy w rękach kontrolowanych przez twardogłowych polityków i niewybieralnych organów państwa. W rezultacie w polityce międzynarodowej więcej do powiedzenia ma Najwyższa Rada Bezpieczeństwa Narodowego niż ministerstwo spraw zagranicznych – komentował w rozmowie z DGP Esfandyar Batmanghelidj, założyciel think tanku Bourse & Bazaar Foundation i wykładowca na Uniwersytecie Johna Hopkinsa. ©℗