Szerokie poparcie dla von der Leyen to wynik nie tylko dobrego rezultatu wyborczego głównych sił w Parlamencie Europejskim, w tym Europejskiej Partii Ludowej (EPP). To także efekt jej dyplomatycznych zabiegów z ostatnich tygodni. Von der Leyen spotykała się z wszystkimi frakcjami z wyjątkiem skrajnej prawicy. I dużo obiecywała.

Wszystko wskazuje na to, że podział obowiązków w nowej KE będzie zupełnie inny niż w kończącej się jesienią kadencji. Von der Leyen zapowiedziała utworzenie nowego stanowiska – komisarza ds. Morza Śródziemnego i krajów Południa, co prawdopodobnie oznacza pozbawienie części kompetencji komisarza ds. rozszerzenia, w którego portfolio było również sąsiedztwo UE. Powtórzyła także zapewnienia o nowej tece ds. obronności, która ma się koncentrować na rozwoju przemysłu zbrojeniowego, oraz zaanonsowała nowy obszar dla jednego z komisarzy – mieszkalnictwo. Wszystko, co powyżej, jest w dużej mierze wielką niewiadomą. Von der Leyen starała się uwzględnić oczekiwania zarówno państw basenu Morza Śródziemnego, jak i Europy Środkowo-Wschodniej. Prawdziwych problemów mogą jej jednak nastręczyć zapowiedzi gospodarcze – ambitne i już budzące kontrowersje.

Pierwszą z nich jest ta dotycząca nowego funduszu ds. konkurencyjności, który ma umożliwić europejskim przedsiębiorstwom włączenie się w globalny wyścig. Do tych zapowiedzi bardzo sceptycznie podchodzi polska delegacja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), która w czwartek głosowała przeciwko nominacji von der Leyen na szefową KE. – Jeżeli ona przez pięć lat nie tyle, że nawet nie utrzymała naszej konkurencyjności, ile ją obniżyła, to dlaczego mielibyśmy wierzyć, że kolejna kadencja będzie inna? Europa nie ma już tych pięciu lat. Chiny i USA nam odjeżdżają, nie ma obszaru, gdzie Europa jest konkurencyjna – ani przemysł, ani sztuczna inteligencja, ani innowacje, ani nawet zielona polityka, która miała być naszą wielką siłą, a w której Chiny biją nas na głowę – wskazuje w rozmowie z DGP Patryk Jaki z EKR.

Michał Szczerba, przedstawiciel EPP, podkreśla z kolei wagę tych zapowiedzi z punktu widzenia Polski. – Europa powinna się bronić i chronić swoich przedsiębiorców. To szczególnie istotne dla Polski, czyli kraju z dużym udziałem rolnictwa. Zalew ukraińskiego zboża i owoców miękkich spowodował dość duże turbulencje – mówi nam Szczerba.

Część europosłów wskazuje, że w ciągu najbliższych dwóch lat nie ma co liczyć na dodatkowe środki dla funduszu ds. konkurencyjności i że będą wykorzystywane dotychczasowe instrumenty budżetowe. Wieloletnie ramy finansowe obowiązują bowiem do 2027 r.

Podobnie jest w przypadku przemysłu zbrojeniowego – wciąż nie wiadomo, jak UE zmobilizuje obiecane 100 mld euro na zbrojeniówkę. „Fundusz ds. konkurencyjności” – brzmi to zresztą bliźniaczo podobnie do wcześniejszej obietnicy Niemki stworzenia „europejskiego funduszu suwerenności”, który miał stanowić dla gospodarek trampolinę do uniezależnienia się w kluczowych sektorach, m.in. od Chin, i znacząco skrócić łańcuchy dostaw.

Głównym problemem, przed którym stanie nowa Komisja, będą jednak wpływy do budżetu i relacja między wykorzystaniem poluzowanych zasad pomocy publicznej i tworzeniem funduszy celowych, które prawdopodobnie oznaczałyby konieczność emisji nowych euroobligacji. A na ten krok z pewnością tak łatwo nie przystaną tzw. kraje oszczędne, w tym Niemcy i państwa Beneluksu, niezależnie od tego, czy środki te posłużą wzmacnianiu konkurencyjności, czy np. doraźnie będą kierowane na inicjatywy obronne.

Niemka broniła natomiast swojego flagowego programu – Zielonego Ładu – który, jak wskazują jej zapowiedzi, będzie kontynuowany, choć z poszanowaniem regionów szczególnie obarczonych skutkami finansowymi planu. Podtrzymanie dotychczasowej zielonej transformacji było powodem zagłosowania przeciwko jej kandydaturze przez Braci Włochów i de facto całą prawicę.

Na potrzeby zmian zapisów Zielonego Ładu wskazują nawet przedstawiciele frakcji, z której von der Leyen się wywodzi. – Normy są zbyt wyśrubowane, zbyt ambitne. Trzeba te zapisy urealistycznić, bo Zielony Ład jest paliwem dla wszystkich tych, którzy zjednoczoną Europę chcą rozbić – mówi DGP europoseł Michał Szczerba.

Teraz Niemka będzie kompletować skład swojej nowej Komisji, który poznamy dopiero na początku września, a cała procedura jej powołania potrwa do przełomu lata i jesieni. Von der Leyen oczekuje obecnie od przywódców państw członkowskich dwóch kandydatów – kobiety oraz mężczyzny, którym następnie zostaną zaproponowane konkretne teki. Konsultacje z unijnymi liderami szefowa KE rozpocznie w połowie sierpnia, aby następnie we wrześniu kandydaci mogli zostać przesłuchani przed komisjami parlamentarnymi w PE. Wówczas to komisje będą rekomendować – lub odrzucać, a takie przypadki zdarzały się w historii – kandydatów. Ostatecznie europosłowie na posiedzeniu plenarnym, najpewniej pod koniec września, przegłosują pełen skład nowej KE, która wówczas rozpocznie swoje prace.

Polska wciąż jest w grze przede wszystkim o dwie teki – komisarza ds. rozszerzenia oraz komisarza ds. energii. Przedstawiciele PO, z którymi rozmawialiśmy w minionych dniach w Strasburgu, przekonywali, że Warszawa oczekuje przede wszystkim teki związanej z „bezpieczeństwem”, nie precyzując, jakiego konkretnie portfolio oczekuje rząd.

– Potencjalnie ciekawym wyzwaniem dla Polaka byłaby polityka rozszerzenia, bo po otwarciu negocjacji z Ukrainą i Mołdawią stała się ona jedną z najważniejszych unijnych polityk. Wydaje mi się jednak, że spróbujemy zawalczyć o stanowisko wiceprzewodniczącego wykonawczego KE zajmującego się konkurencyjnością i nowymi technologiami – ocenia Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Wiadomo, że w gronie kandydatów na polskiego komisarza jest p.o. stały przedstawiciel RP przy UE Piotr Serafin, natomiast wciąż na szerokiej liście nazwisk figurują przymierzany wcześniej do funkcji komisarza ds. obrony Radosław Sikorski, a także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, choć niewykluczone, że jeśli żadna z oczekiwanych przez Donalda Tuska tek nie przypadnie Polsce w rozdaniu, to pojawi się jeszcze inna, dotychczas nieprezentowana kandydatura. ©℗