Najważniejszą zaletą integracji Ukrainy i Mołdawii z pewnością będzie przyciągnięcie tych państw do geopolitycznego Zachodu, ale jednocześnie uczynienie z nich – w drodze negocjacji akcesyjnych – dużo bardziej stabilnych partnerów gospodarczych. Profesor SGH, były wiceszef MSZ Artur Nowak-Far, podkreśla, że Ukraina po uporaniu się z korupcją, usprawnieniu aparatu państwowego i wprowadzeniu rzetelnych reguł dotyczących rynku wewnętrznego UE będzie funkcjonować w tym samym obszarze co Polska. – Mówiąc wprost, jak Polak pojedzie do Ukrainy w celach biznesowych, to będzie mógł spodziewać się takiego samego traktowania i standardów, a nawet filozofii państwa i władzy publicznej, z jakimi ma do czynienia, kiedy pojedzie do Czech, Niemiec, Francji czy Słowacji.
Otwarcie Ukrainy na towary i usługi z UE będzie jego zdaniem także szansą dla polskich producentów spożywczych, ponieważ nasze produkty mają już dziś dobrą renomę w Ukrainie.
Ponadto włączenie Ukrainy do jednolitego rynku spowoduje otwarcie się UE na produkty ze Wschodu, które nie tylko będą stanowić konkurencję, lecz także – jak zauważa prof. UW Magdalena Słok-Wódkowska – będą musiały zostać dostosowane pod względem norm i standardów produkcji do warunków unijnych. – Ukraina w dużo większym stopniu niż dzisiaj będzie związana unijnymi standardami dotyczącymi produkcji żywności, produkcji przemysłowej, standardami ochrony pracowników, tymi, które obowiązują też przedsiębiorców polskich. W związku z tym to będzie działało na wyrównywanie szans – mówi ekspertka.
Rolnictwo do zmiany
Polska z pewnością najbaczniej powinna się przyglądać negocjacjom w obszarze rolnictwa, produkcji rolno-spożywczej i transportu, na co zwracają uwagę właściwie wszyscy eksperci. Przedsmak tych problemów przyniosły już strajki rolników oraz blokada granicy i można się spodziewać, że problemy, również z uwagi na znakomite ukraińskie warunki do uprawy, będą w przyszłości narastać. Według prof. Nowaka-Fara rozdział porządku prawnego UE dotyczący rolnictwa prawdopodobnie zostanie zamknięty jako ostatni w toku negocjacji. – To będą bardzo trudne rozmowy, mamy do czynienia z dobrze wyposażonym konkurentem w UE i musimy chronić swoje rolnictwo po to, żeby zachować bezpieczeństwo żywnościowe Polski. To będzie powodowało określone napięcia – ocenia.
Na kształt tych negocjacji może wpłynąć potencjalna zmiana warunków Wspólnej Polityki Rolnej opartej dziś głównie na dopłatach bezpośrednich. Ukraińskie rolnictwo zdominowane jest bowiem przez gigantyczne przedsiębiorstwa operujące w modelu bardziej amerykańskim niż europejskim, co oznaczałoby ogromne dotacje, które w ocenie prof. UWr Aleksandra Cieślińskiego zostaną zmienione. – To też oznacza, że i nasi rolnicy dostaną rykoszetem, bo będzie trzeba zmienić sposób finansowania. Podejrzewam, że rolnictwo będzie bardzo trudne w negocjacjach oraz że doprowadzi do długich okresów przejściowych – nawet jak Ukraina stanie się członkiem UE, to pełne otwarcie na ukraińskie produkty będzie dokonywało się etapowo – twierdzi ekspert. Jako szanse dla polskich producentów wskazuje sektor mleczny czy produkcji mięsa, w którym inwestycje ostatnich 20 lat dają Polsce przewagę konkurencyjną wobec Ukrainy.
Wyzwaniem nie tylko dla Polski, lecz także całego naszego regionu będzie z pewnością również zmiana dotycząca funkcjonowania polityki spójności, której dotychczas byliśmy największym beneficjentem. Polska w coraz większym stopniu będzie się stawać płatnikiem netto do budżetu, zauważa z kolei prof. Słok-Wódkowska. – Jeśli przyjmiemy do UE duże obszary gorzej rozwinięte, takie jak Ukraina i Mołdawia, to siłą rzeczy będą one bardziej wymagały pomocy finansowej niż Polska. Polska stanie się krajem, który znajdzie się w tej drabince rozwojowej wyżej od nowo przyjętych państw, więc proporcjonalnie będziemy uzyskiwać mniej pieniędzy np. z Funduszu Spójności – dodaje.
Grecka lekcja
Centralnym problemem stawianym przez ekspertów jest jakość negocjacji, a przykładem, który wisi nad negocjacjami, jest m.in. Grecja czy Rumunia, które w dużej mierze uzyskały akces do UE ze względów politycznych, a nie pełnej realizacji unijnego porządku prawnego. Przed pominięciem realizacji jakichkolwiek rozdziałów negocjacji przestrzega m.in. prof. Cieśliński. – To się będzie na nas wszystkich mścić, łącznie z Ukrainą. To, co można zrobić w okresie przedakcesyjnym, czyli wymusić pewne zmiany w państwie, tego już się potem nie da zrobić, a przynajmniej nie tak łatwo. Pomagajmy Ukrainie, ale nie odpuszczajmy jej spełnienia żadnych warunków, bo będziemy mieli problem, który będzie nas prześladował tak jak problemy Grecji wiele lat po jej przyjęciu do UE – ocenia ekspert.
Rozpoczęte właśnie negocjacje będą kontynuowane w kolejnych latach, choć w ocenie każdego z analityków, z którymi rozmawialiśmy, trudno się spodziewać przyjęcia Ukrainy i Mołdawii do UE w ciągu najbliższej pięcioletniej kadencji unijnych instytucji. ©℗