Państwo żydowskie zapowiada reakcję militarną na sobotni atak Iranu. I liczy na pogłębienie izolacji Teheranu na świecie

Izraelczycy przygotowują się do odpowiedzi na weekendowy ostrzał kraju, do którego doszło w ramach odwetu za atak na irański konsulat w Damaszku. Społeczeństwo jest w tej kwestii podzielone. Jak wynika z badania Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, 52 proc. ankietowanych uważa, że Izrael powinien się powstrzymać od jakiejkolwiek reakcji. 48 proc. jest za zbrojną odpowiedzią, nawet jeśli oznaczałoby to przedłużenie konfliktu w regionie.

Spotka się z odpowiedzią

Irańczycy zapowiadają, że Teheran odpowie jeszcze ostrzej, jeśli Izrael weźmie odwet za weekendowe ataki. Jednocześnie ostrzegają państwa Zachodu – Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję i Niemcy – przed dalszym wspieraniem Tel Awiwu. Władze Izraela – mimo próśb swoich sojuszników o ograniczenie reakcji – nie planują rezygnacji z planów kontrataku. Szef izraelskiego sztabu wojskowego Herzi Halewi powiedział, że „wystrzelenie tak wielu rakiet, pocisków manewrujących i dronów na terytorium Izraela spotka się z odpowiedzią”. Nie podał szczegółów operacji.

W Izraelu rośnie też presja na pogłębienie izolacji Teheranu na świecie. Minister spraw zagranicznych Jisra’el Kac powiedział, że „prowadzi polityczny atak przeciwko Iranowi” i zwrócił się do 32 krajów, „żądając nałożenia sankcji na irański projekt rakietowy oraz uznania Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) za organizację terrorystyczną”. Nie wskazał, o które państwa chodziło.

Wczoraj o wspólnej reakcji na wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie na nadzwyczajnym posiedzeniu unijnej Rady Spraw Zagranicznych rozmawiało 27 szefów dyplomacji. Unia Europejska nakładała w przeszłości sankcje na Teheran m.in. w związku z rozwojem programu nuklearnego czy łamaniem praw człowieka, w tym śmiercią Mahsy Amini z rąk reżimowej policji w 2022 r.

Wirtualne spotkanie odbyło się po zamknięciu tego wydania DGP.

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, sygnalizowała wcześniej, że rozważane są m.in. sankcje na irańskie programy dronów i pocisków rakietowych. W UE i na całym Zachodzie nie ma jednak konsensusu w sprawie proponowanego przez Kaca wpisania IRGC na listę organizacji terrorystycznych. Choćby dlatego, że zachodnie stolice dostrzegają potrzebę utrzymywania kontaktów z Teheranem. Tuż przed atakiem na Izrael z Irańczykami rozmawiali m.in. Niemcy. Później z szefem irańskiej dyplomacji rozmawiał także Josep Borrell, wysoki przedstawiciel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE, wzywając Teheran do „powstrzymania się od dalszej eskalacji”.

Potrzebę utrzymania kanałów komunikacji z Iranem wskazuje też Wielka Brytania. – Wielokrotnie nakładaliśmy sankcje zarówno na poszczególnych dowódców, jak i IRGC. Nie sugerujemy, że nie stanowią oni problemu, ale minister spraw zagranicznych David Cameron podkreśla to, że obecnie mamy bezpośredni kanał dyplomatyczny z Teheranem. Nawet jeśli stosunki są trudne, jest coś pozytywnego w tym, że możemy utrzymywać relacje – wskazywała Laura Farris, podsekretarz stanu w brytyjskim MSZ.

Nie zmienia to faktu, że Zachód opowiedział się w pełni po stronie Tel Awiwu. „Polska z całą mocą potępia ataki rozpoczęte przez Iran na Izrael. Wzywamy Iran i jego sojuszników do zachowania powściągliwości i natychmiastowego zaprzestania działań wojennych” – napisał polski MSZ. Annalena Baerbock, szefowa niemieckiego resortu spraw zagranicznych, oskarżyła Teheran o „doprowadzenie regionu na skraj przepaści”. – Ta eskalacja pokazała, że region stoi po stronie Izraela, jeśli chodzi o powstrzymanie zachowania Iranu – dodała.

Iran większym zagrożeniem

Izraelczycy dążą do budowy szerokiej koalicji przeciwko Iranowi także na Bliskim Wschodzie, mimo że państwa arabskie – chodzi przede wszystkim o Arabię Saudyjską – ociepliły w ostatnim czasie relacje z państwem ajatollahów. Wiosną ubiegłego roku oba kraje podpisały nawet porozumienie, które miało położyć podwaliny pod normalizację stosunków saudyjsko-irańskich. Tylko że – jak wynika z nieoficjalnych doniesień medialnych – Saudyjczycy, podobnie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, przed atakiem Iranu podzielili się danymi wywiadowczymi z Izraelem.

Sami Hamdi, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i dyrektor zarządzający w firmie International Interest, mówi DGP, że dla Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich Iran jest większym zagrożeniem niż Izrael. – To irańskie milicje funkcjonują na północnej granicy, gdzie Arabia Saudyjska styka się z Irakiem. To Iran zagraża cieśninie Ormuz i przepływającym tamtędy statkom z ropą – podkreśla.

Na stosunek Arabii Saudyjskiej do napięć na Bliskim Wschodzie wpływa też sytuacja gospodarcza. Książę Muhammad ibn Salman, de facto przywódca kraju, został w ostatnim czasie zmuszony do ograniczenia „Wizji 2030”, futurystycznego projektu rozwoju królestwa. – Ibn Salman wierzy, że utrzymując dobre stosunki z Izraelczykami, uda mu się zdobyć wsparcie Amerykanów dla „Wizji”. Projekt, który zakłada budowę nowych miast, nie jest wzorowany na Szanghaju czy Moskwie. Książę chce, by wyglądały jak Miami – mówi Hamdi.

Rozmówca DGP podkreśla, że nie pierwszy raz Izraelczycy mówią o potrzebie stworzenia antyirańskiej koalicji. – Sugerują to od kilku lat, a jak dotąd nic z tego nie wyszło, co sugeruje, że taki sojusz nie powstanie w najbliższym czasie – dodaje. ©℗