Dyplomacja nie jest najmocniejszą stroną tego państwa. Izrael prowadzi politykę bezpieczeństwa, a polityka zagraniczna jest jej podporządkowana. - mówi Agnieszka Bryc, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Mówiła pani w Tok FM, że Ja’akow Liwne jest putinistą i ma poglądy antypolskie. Wątek pojawił się w głośnej rozmowie z ambasadorem Izraela na Kanale Zero.
ikona lupy />
Agnieszka Bryc, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Dziwi mnie, że jest to taką sensacją. Już dwa lata temu zastanawiałam się, dlaczego – znając profil Ja’akowa Liwnego – rząd PiS nie opierał się objęciu placówki w Warszawie przez dyplomatę o tak silnym rysie prorosyjskim. Liwne był wyzwaniem rzuconym Warszawie.

To wyjątek czy typowy reprezentant dyplomacji Izraela?

Izraelczycy postrzegają Polskę przez pryzmat wspólnej trudnej historii, poczucia krzywdy i traumy pokolenia okołowojennego. Nieprzepracowane i upolityczniane są solidną bazą dla kolejnych wstrząsów w naszych stosunkach. Iskrą zapalną pozostają oskarżenia o antysemityzm, a z drugiej strony o antypolonizm. Dopiero na to możemy nałożyć soczewkę rosyjskojęzycznych imigrantów. Dziś stanowią oni liczącą 1,5 mln osób diasporę. To za sprawą weteranów Armii Czerwonej w Izraelu Dzień Zwycięstwa jest obchodzony 9 maja, jak w Rosji. Soczewka rosyjska nie jest jednak powszechna. Rosyjskojęzyczni imigranci stanowią kilkanaście procent wyborców i mają ograniczony wpływ na politykę. To inne elementy wpływają na zbliżenie izraelsko-rosyjskie. Trwa ono, odkąd prezydenta Borisa Jelcyna zastąpił Władimir Putin. To on postawił na współpracę z Izraelem. Lubi przypominać, że jego nauczycielka niemieckiego z Leningradu była radziecką Żydówką, która wyemigrowała do Izraela. W rzeczywistości liczył na współpracę z krajem, który wiedział, jak walczyć z terroryzmem islamskim, miał być tylną furką do Białego Domu, a także dysponował atrakcyjnymi technologiami wojskowymi. Izraelscy eksperci zaczęli też uzasadniać konieczność zbliżenia z Rosją względami bezpieczeństwa. Stała się ona swoistym sąsiadem, bo jej kontyngent znajdował się po syryjskiej stronie Wzgórz Golan. Już wcześniej te interesy zamykały usta izraelskim politykom. Izrael nie chciał w 2014 r. potępić aneksji Krymu ani nie zdecydował się stanąć po stronie Ukrainy w lutym 2022 r. Oficjalnie wysyłał pomoc humanitarną, ale odmówił dostaw broni.

Do Polski trafiali jednak ambasadorowie innej klasy niż Liwne.

Przyzwyczailiśmy się w Polsce do standardu ambasadora Szewacha Weissa. Oczekujemy, że każdy kolejny przedstawiciel Izraela też będzie subtelny intelektualnie i że skradnie serca Polaków zdolnością komunikacji nawet w tematach trudnych. Ale standard dzisiejszej dyplomacji Izraela jest dużo niższy. MSZ to najsłabsza teka w rządzie. Prowadzi on politykę bezpieczeństwa i jej właśnie podporządkowana jest polityka zagraniczna. Poza tym w ostatnich latach przestaliśmy być wartościowym parterem. Wojując z Brukselą za rządów PiS, pozbawiliśmy się zdolności koalicyjnych w UE, a po konferencji warszawskiej, która była skierowana przeciwko Iranowi, w interesie Izraela i z dyspozycji amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, straciliśmy argument w postaci niezłych relacji z Teheranem. W rezultacie władze izraelskie nie inwestowały w stosunki z Warszawą.

A czy Izrael jest dla nas atrakcyjny? Popieranie go negatywnie wpływa na stosunki z Zatoką Perską, która ma duże znaczenie ze względu na import surowców.

Izrael pozostaje atrakcyjnym partnerem Polski, ale poczucie szczególnego charakteru wzajemnych relacji słabnie w obu stolicach. Stosunki stały się zakładnikiem polityki wewnętrznej. Jednocześnie oba kraje sukcesywnie się od siebie oddalały. Rząd Binjamina Netanjahu forsował porozumienia Abrahamowe, nawiązując stosunki dyplomatyczne z państwami Zatoki Perskiej, a Europa pozostawała na odległym horyzoncie. Tymczasem narastało zagrożenie na flance wschodniej. Napaść Rosji na Ukrainę w 2022 r., a następnie intensywna kampania Kremla wobec globalnego Południa zaalarmowała kraje naszego regionu. Kreml chce skonsolidować blok państw antyzachodnich, doświadczonych kolonializmem i amerykańskim interwencjonizmem. A takich na Bliskim Wschodzie jest sporo. Stąd wniosek, że choć Izrael pozostaje ważną częścią polskiej polityki, czas zadbać o bezpieczeństwo kraju, angażując się w relacje z innymi partnerami.

Jaki jest bilans naszych relacji z Izraelem?

Nie jest wcale taki zły, a na pewno nie był taki przed pandemią koronawirusa. Izraelczycy chętnie odwiedzali Polskę, nie tylko w ramach odwiedzin miejsc pamięci związanych z Holokaustem. Przylatywali na zakupy, wypady weekendowe. Szkoda, że zakłóciła to pandemia, a potem kolejne kryzysy polityczne. Paradoksalnie zbliżenie na poziomie społecznym zaczęło być odczuwalne, kiedy Izraelczycy zaczęli wychodzić na ulice w proteście przeciwko reformom sądownictwa rządu Netanjahu. Ustały one po ataku Hamasu. Temat polski wrócił z komentarzami izraelskiej prasy dotyczącymi napięcia wywołanego skandaliczną wypowiedzią Liwnego. Zauważono, że ich ambasador twierdzi, iż za polskimi oskarżeniami, jakoby Izrael dopuścił się umyślnego zabójstwa na pracownikach humanitarnych w Gazie, stoi antysemityzm. Z perspektywy Warszawy kryzys sprowokował sam ambasador. Wystarczyło zwykłe „przepraszam”, a sprawy by prawdopodobnie nie było. ©℗

Rozmawiała Karolina Wójcicka