Europejscy rolnicy mają dość dławiących ich regulacji przy jednoczesnym otwarciu wspólnotowego rynku na produkty spożywcze z Azji, Ameryki Płd. czy Ameryki Płn. – mówią eksperci.

Rolnicze protesty obejmują kolejne kraje UE. Wczoraj strajk prowadzili farmerzy z Francji. Oprócz ograniczenia wwozu produktów spożywczych z krajów trzecich rolnicy domagają się strategicznej zmiany w unijnej polityce rolnej.

Bruksela zapewnia, że mające kluczowy wpływ na import produktów rolnych z Ukrainy rozporządzenie o wolnym handlu jest w końcowej fazie negocjacji. Wczoraj w tej sprawie rozmawiali szefowie gabinetów komisarzy, ale do momentu zamknięcia wydania DGP nie były znane efekty tych rozmów. Jeśli KE dojdzie do porozumienia głównie z polskim rządem, ale i z innymi zainteresowanymi – jak Rumunia, Bułgaria, Węgry i Słowacja – to nowe reguły handlu przedłużone najpewniej do czerwca 2025 r. zostaną ogłoszone w środę.

Jak dowiedział się DGP, w przedstawionej komisarzom unijnym w poniedziałek propozycji KE poszła na niewielkie ustępstwa. W najnowszej wersji dokumentu jako bazę referencyjną do obliczania kontyngentów, obowiązywać ma okres od 6 czerwca 2022 r. do 5 czerwca 2023 r., a nie jak wcześniej planowano cały 2023 r., gdy napływ towarów z Ukrainy był największy. Taka zmiana oznaczałaby obniżenie w przybliżeniu limitów: dla jaj z 35,3 tys. do 29,6 tys. t, dla cukru z 469 tys. do 396 tys. t, a dla drobiu z 173 tys. do 165 tys. t. To jednak nadal znacznie więcej niż postuluje unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, który chce, by bazą referencyjną był okres trzyletni: 2021-2023, co znacząco obniżyłoby limity.

Podczas gdy przez Komisję Europejską prowadzone są z państwami członkowskimi negocjacje zasad handlu z Ukrainą, protesty ogarniają coraz większą liczbę państw. Po Polsce, Rumunii i Niemczech, Holandii czy Litwi także m.in. Francję. Choć specyfika protestów jest w dużej mierze uzależniona od lokalnych uwarunkowań, to – jak zaznacza Monika Przeworska, jedna z liderek platformy #EUnitedAgri koordynującej paneuropejskie protesty – problem zahamowania wwozu towarów z Ukrainy nie dotyczy już tylko farmerów z Europy Środkowej i Wschodniej. – Jeszcze w I poł. 2023 r. faktycznie ta kwestia najmocniej dotykała producentów z krajów graniczących z Ukrainą. Dziś ten problem rozlał się na rynki rolne całej Europy. Kilka dni temu do protestów dołączyła Hiszpania, która na sztandarach też niesie problem z produktami z Ukrainy – mówi Przeworska.

Jej słowa potwierdza Jos Ubels, holenderski rolnik i wiceprezydent stowarzyszenia Farmers Defence Force z Holandii. – Widzimy ten sam problem, który wcześniej wskazywali koledzy rolnicy z Polski czy Rumunii. Zalewa nas tanie zboże z Ukrainy, co dla producentów zbóż w Holandii jest dużym problemem. Cieszyć się mogą hodowcy, bo mają tańszą paszę dla zwierząt, ale i oni już odczuwają spadek cen drobiu i wołowiny, bo na nasz rynek też dochodzi już mięso ukraińskie – tłumaczy Ubels.

Jednak w Europie Zachodniej głównym motorem napędowym strajków i protestów są albo krajowe plany zmniejszenia np. dopłat do paliwa rolniczego jak w przypadku Niemiec, albo unijne regulacje z pakietu Fit for 55 dotyczące zielonej transformacji.

Organizacje rolnicze w Brukseli

W zeszłym tygodniu w Brukseli doszło do spotkania większości europejskich organizacji rolniczych. Kulminacja protestów ma nastąpić 4 czerwca, gdy planowany jest wspólny protest europejskich farmerów w stolicy Belgii. Wczoraj francuscy rolnicy na traktorach zablokowali główne autostrady wyjazdowe z Paryża, a protesty miały miejsce w całym kraju. Podobne działania przeprowadzili rolnicy z Belgii. W odpowiedzi na oczekiwania rolników francuski rząd wycofał się z planów stopniowego zmniejszania dotacji na paliwo i obiecał złagodzenie przepisów środowiskowych. Według zapowiedzi szefa resortu rolnictwa Marca Fesneau polityka rolna miałaby stanąć na agendzie czwartkowych rozmów unijnych liderów, choć wątpliwe, że tak się stanie, ponieważ szczyt będzie dotyczył wyłącznie wsparcia finansowego na rzecz Ukrainy.

Francuskie władze zapewniają jednak, że będą kontynuować presję na Komisję, żeby złagodzić zwłaszcza przepisy dotyczące odtwarzania zasobów naturalnych, które wprowadzają konieczność pozostawienia części ziemi rolnej bez zasiewania. Powyższe środki środowiskowe muszą obejmować zgodnie z przyjętymi w ubiegłym roku regulacjami 20 proc. lądów i mórz, co oznacza zrezygnowanie z uprawy na 4 proc. gruntów rolnych. Wobec tych przepisów już pod koniec ubiegłego roku wątpliwości zgłaszała Europejska Partia Ludowa, która także coraz częściej sygnalizuje sprzeciw wobec Zielonego Ładu.

W ocenie Moniki Przeworskiej z platformy #EUnitedAgri skala protestów będzie narastać i rozszerzać się na kolejne kraje. – Po latach obietnic i mamienia przez Brukselę dziś całe europejskie rolnictwo mówi „dość”. Chcemy, żeby UE zrozumiała, że nie protestują małe grupy rolników z pojedynczych krajów, których można uciszyć jedną czy drugą pomyślną dla nich decyzją KE. Chodzi o strategiczną, strukturalną zmianę podejścia Brukseli do unijnego rolnictwa – dodaje.

Jak tłumaczy Ubels, europejscy rolnicy mają dość dławiących ich regulacji przy jednoczesnym otwarciu wspólnotowego rynku na produkty spożywcze z Azji, Ameryki Płd. czy Ameryki Płn. – W UE nie można produkować mleka z hormonami, a takie mleko sprzedają u nas Kanadyjczycy. Chińczycy przywożą do nas bakalie, rodzynki czy mandarynki, do produkcji których używają chemikaliów i formaliny zakazanych przez UE – podaje przykłady holenderski rolnik.

Pod koniec ubiegłego tygodnia EPL przesłała list parafowany m.in. przez lidera frakcji Manfreda Webera, w którym europosłowie domagają się uwzględnienia w najbliższych decyzjach oraz w strategicznej dyskusji o rolnictwie, zainicjowanej przez Ursulę von der Leyen, obaw europejskich producentów rolnych. W kontekście handlu z Ukrainą EPL postuluje rejestrację importu w systemie kaucyjnym oraz ustalenie progów importu, powyżej których produkty rolne byłyby eksportowane do krajów trzecich.

Unijny mainstream coraz bardziej zaczyna uwzględniać problemy z rolnictwem, które nie dotyczą wyłącznie sąsiadów Ukrainy, lecz przede wszystkim są związane z zielonymi regulacjami. Zapał części władz państwowych i frakcji europarlamentarnych podgrzewa zdecydowane wspieranie strajków rolników przez skrajną prawicę. W Niemczech postulaty środowisk rolniczych popiera Alternatywa dla Niemiec, we Francji – Zjednoczenie Narodowe, a mniejsze populistyczne ruchy zaczynają organizować się wokół tej kwestii także we Włoszech czy Irlandii. ©℗

Propozycje KE wciąż są dalekie od tego, co postuluje komisarz ds. rolnictwa