Osobne konta w mediach społecznościowych i wyraźne rozgraniczenie ról przedstawiciela władz Unii oraz kandydata w wyborach do Parlamentu Europejskiego – to główne wytyczne dla osób, które zdecydują się na start.

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel ogłoszeniem swojej kandydatury w wyborach do Parlamentu Europejskiego otworzył eurowyborczy worek i spekulacje na temat obsady unijnych stanowisk w kolejnej kadencji. Choć wybory odbędą się dopiero na początku czerwca, to udział w kampanii urzędujących przedstawicieli unijnych instytucji rodzi pytania o potrzebę rozdzielenia sprawowanej funkcji od działalności kampanijnej. W poprzednich wyborach komisarze na okres kampanii występowali o zgodę na wzięcie urlopu do przewodniczącego. Komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, gdy w ostatnim półroczu zabiegała o funkcję szefowej Europejskiego Banku Inwestycyjnego, zrezygnowała nawet ze swojej funkcji (do której wróciła po przegranym wyścigu z Nadią Calviño), a jej portfolio zostało rozdzielone na innych komisarzy.

Teraz szefowa KE Ursula von der Leyen chce wydać wytyczne, które mają stanowić etyczny kodeks dla jej współpracowników na najbliższe miesiące. Zasady te mają obowiązywać zarówno komisarzy, którzy zdecydują się ubiegać o mandat europosła, jak i potencjalnych kandydatów na stanowisko przyszłego przewodniczącego KE w ramach procedury Spitzenkandidat, w której frakcje w PE nominują swoich głównych kandydatów. Najistotniejszą wytyczną będzie konieczność wyraźnego rozróżnienia między działalnością kampanijną od pracy dla KE. Oznacza to, że komisarze nie będą musieli wnioskować o urlop na okres prowadzenia swojej kampanii, pod warunkiem że działania wyborcze nie będą kolidowały z ich codziennymi obowiązkami w ramach pracy dla Komisji. Każdy komisarz, który zdecyduje się wystartować w wyborach będzie musiał mieć osobne konta w mediach społecznościowych, w których wyraźnie wyróżnione zostaną aktywności kampanijne od aktualnej działalności w Brukseli.

Komisarze nie będą mogli wykorzystywać personelu, budżetu i innych zasobów materialnych, które im przysługują, do celów kampanijnych. Również ich zagraniczne podróże mają być skrupulatnie rozliczane, a wszystkie delegacje związane z działaniami w kampanii nie będą mogły być finansowane ze środków przeznaczonych na prace w ramach Komisji. Także podczas publicznych oświadczeń lub konferencji kandydaci będą mieli obowiązek wprost rozróżniać, czy występują jako kandydaci w wyborach, czy też jako pełniący urzędy w unijnej instytucji. Jeśli będą mieli jakiekolwiek wątpliwości, zwłaszcza w kontekście potencjalnych konfliktów interesów, powinni się zwrócić bezpośrednio do von der Leyen lub sekretarz generalnej KE Ilze Juhansone.

Jak na razie lista nazwisk, które obejmą wytyczne von der Leyen, nie jest zbyt szeroka. Swój start w wyborach do PE zapowiedział litewski komisarz ds. środowiska, oceanów i rybołówstwa Virginijus Sinkevičius. Z kolei 70-letni Luksemburczyk, obecnie komisarz ds. zatrudnienia, spraw społecznych i wyrównywania szans Nicolas Schmit będzie głównym kandydatem (Spitzenkandidat) na przewodniczącego Komisji frakcji socjalistów. Procedura Spitzenkandidat miała w silniejszy sposób powiązać werdykt wyborczy z obsadą Komisji – w jej ramach każda z frakcji desygnuje swojego głównego kandydata, a w pierwszej kolejności powinni być brani pod uwagę kandydaci z frakcji, które zyskają najwięcej miejsc w PE. Choć europosłowie od lat optują za takim trybem wyboru przewodniczącego Komisji, to w praktyce procedura ta została zupełnie zignorowana po ostatnich wyborach do PE. W 2019 r. bowiem głównym kandydatem zwycięskiej frakcji – Europejskiej Partii Ludowej – był jej obecny szef Manfred Weber, polityk CSU. Ówczesna główna rozgrywająca w UE – kanclerz Angela Merkel – postawiła wtedy na swoją wieloletnią współpracowniczkę z rodzimej partii Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) – Ursulę von der Leyen, pełniącą wtedy stanowisko niemieckiej minister obrony.

I to przede wszystkim von der Leyen mogłyby objąć stworzone przez nią samą zasady prowadzenia kampanii, jeśli ogłosi swoją kandydaturę w ramach wspomnianej procedury Spitzenkandidat. Okazje do tego będą dwie w najbliższym czasie – 19 lutego w Berlinie odbędzie się zjazd CDU, w którego trakcie ma zostać wyłoniony główny kandydat ugrupowania. Następnie 6–7 marca w Bukareszcie zaplanowane jest spotkanie Europejskiej Partii Ludowej, podczas którego członkowie EPL mogliby oficjalnie zaakceptować jej kandydaturę. Według sondaży EPL ma bardzo duże szanse na utrzymanie pozycji lidera w PE, a politycy CDU i CSU stanowią główny trzon chadeckiej frakcji. ©℗